Metropolita katowicki przewodniczył Eucharystii w intencji 13 tragicznie zmarłych w Stonavie górników oraz w intencji ich rodzin
W homilii wskazał, że życie człowieka jest kruche, a jego prawdziwym domem jest Bóg. Wspomniał, że jedną z podstawowych trosk człowieka jest ta o życie.
– Życie jest kruche, przesypuje się nam jak piasek przez palce, by ulecieć z wiatrem i zniknąć. Przeciw tej kruchości glinianych naczyń naszego życia doczesnego staje wiara, która mówi, że chociaż niszczeje dom naszego doczesnego zamieszkania, to jednak mamy inny, nie uczyniony ręką ludzką, lecz Bożą. Mamy dom, który trwa na wieki, bo ostatecznie Bóg jest domem człowieka – powiedział.
Abp Skworc podkreślił, że wszyscy są wstrząśnięci śmiercią górników. - Ta kolejna w górnictwie węglowym katastrofa uświadomiła nam znowu, jak niebezpieczna jest praca pod ziemią, gdzie dochodzi do spotkania z niedającymi się okiełznać do końca żywiołami. W kontakcie z nimi zawsze przegrywa człowiek, nawet uzbrojony w maszyny i urządzenia najnowszej techniki; przegrywa tym bardziej, jeśli żywioły lekceważy lub próbuje je przechytrzyć, lekceważąc zasady bezpieczeństwa, oszczędzając na urządzeniach zabezpieczających, ryzykując lub co gorsza stawiając prymat produkcji, ton wydobytego węgla przed bezpieczeństwem – mówił.
Wskazał równocześnie, że jako chrześcijanie w odpowiedź na tę niezwykle trudną sytuację włączamy wiarę. Przypomniał, że duch ludzki może udźwignąć ciężar druzgocącej wiadomości jedynie wtedy, gdy unosi się na dwóch skrzydłach poznania: rozumu i wiary.
- Rozum mówi nam, że praca górnika jest niebezpieczna; jest jak równanie z wieloma niewiadomymi; tak do końca nigdy nie wiadomo, czy zjazd będzie szczęśliwy i powrót możliwy; wszak człowiek wchodzi w paszczę żywiołów. Nazwijmy je po imieniu: górotwór, ogień i woda, metan i pył węglowy. W tym wypadku uczestniczył palący się metan - powiedział hierarcha.
Równocześnie abp Skworc zapewnił, że w „ludzkiej i chrześcijańskiej solidarności stajemy przy wszystkich poszkodowanych i ich rodzinach z wytrwałą modlitwą”. - Modlimy się, aby bliscy ofiar ostatniej katastrofy byli mocni wiarą, przekonani, że życie ludzkie zmienia się, ale się nie kończy, że ostatecznie będzie nowe niebo i nowa ziemia, a Bóg otrze z człowieczych oczu wszelką łzę, także te łzy, które dziś płyną po twarzach wielu osób z górniczych rodzin - zapewniał.
Hierarcha zwracając się do rodzin zapewnił, że wszyscy okazują im solidarność w bólu oraz chcą przynieść dar pocieszenia i złożyć go w ich ręce i serca. - Wierzymy w nadzieję, która jest z Boga, nadzieję, która nigdy nie umiera, że On - Dawca Życia - w odpowiednim czasie da wzburzonym myślom i sercom łaskę pokoju, uciszy gniew i bunt, i wskaże drogę ku wewnętrznemu pojednaniu, ku życiu w komunii z żywymi i umarłymi. O to się dziś modlimy – mówił.
20 grudnia w wyniku wypadu w kopalni w Stonavie w okręgu Karwina zginęło 13 górników. 12 spośród nich było Polakami.