Zdecydował o tym radny Wojciech Kałuża z Nowoczesnej z Żor, niespodziewanie przechodząc 21 listopada do klubu Prawa i Sprawiedliwości. Politycy PO wyglądali tego dnia na głęboko zszokowanych.
Nic dziwnego – jeszcze w przeddzień pierwszej sesji sejmiku śląskiego ich Koalicja Obywatelska (czyli PO i Nowoczesna) ogłosiła zawarcie umowy koalicyjnej z SLD i PSL i podział stanowisk. SLD miało dostać aż dwa miejsca w zarządzie województwa, tyle samo co Koalicja Obywatelska. Na PSL czekało tam jedno miejsce.
I nagle cała ta układanka runęła. Za sprawą transferu Wojciecha Kałuży to Prawo i Sprawiedliwość zdobyło samodzielną większość 23 mandatów w 45-osobowym sejmiku śląskim.
Krzyk w czasie obrad
Platforma Obywatelska straciła władzę w województwie śląskim po latach hegemonii. Być może dlatego jej politycy zareagowali emocjonalnie. Na sali obrad rozlegało się ich skandowanie: „Hańba!” i „Zdrada!”. Radny Grzegorz Wolnik z Platformy Obywatelskiej z okręgu rybnickiego zawołał z mównicy do Wojciecha Kałuży jak Zagłoba do Radziwiłła w „Potopie”: „Po trzykroć zdrajco!”.
Michał Gramatyka, dotychczasowy wicemarszałek z PO, powiedział, że przeciągnięcie radnego przez PiS może nosić znamiona czynu zabronionego. W związku z tym – jego zdaniem – sesja nie powinna się dalej toczyć, a sprawę powinny zbadać właściwe organy państwa.
Najostrzejszych słów używał tradycyjnie poseł PO Borys Budka, grożąc „rozliczeniem” tego aktu „korupcji politycznej”. – Obiecuję z tego miejsca, że wcześniej czy później właściwe organy władzy publicznej dokonają oceny tego aktu hańby – grzmiał. Po zejściu z mównicy zapowiedział też niezwłoczne skierowanie sprawy do prokuratury.
Zapewne była w tych reakcjach, poza zrozumiałym poczuciem zawodu, spora doza politycznego teatru. Politycy Platformy w przeszłości przecież także przeciągali do swojej koalicji i swojej partii radnych z innych ugrupowań, odwdzięczając się im wysokimi stanowiskami. Na przykład w 2008 r. w sejmiku śląskim „wyciągnęli” w ten sposób dwóch radnych Prawicy Rzeczypospolitej, partii Marka Jurka. Nagrodą było wtedy miejsce w zarządzie województwa.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się