Nieoczekiwanie Wojciech Kałuża z Nowoczesnej przeszedł do klubu PiS. Dzięki temu ta partia może samodzielnie rządzić województwem śląskim.
Przypomnijmy, że PiS-owi brakowało zaledwie jednego mandatu do osiągnięcia większości w 45-osobowym Sejmiku Województwa Śląskiego. Jeszcze we wtorek Koalicja Obywatelska (czyli PO i Nowoczesna) wraz z SLD i PSL chwaliły się zawarciem swojej umowy koalicyjnej i 23 miejscami w sejmiku. Dzięki przejściu Wojciecha Kałuży to PiS ma teraz w sejmiku 23 radnych.
Wojciech Kałuża był w przeszłości wiceprezydentem Żor. W wyborach do sejmiku startował z "jedynką" w okręgu rybnickim z Koalicji Obywatelskiej, rekomendowany przez Nowoczesną.
Jego dawni koledzy zareagowali wyraźnym wzburzeniem. Poseł Adam Szłapka z Nowoczesnej oskarżał go, że przechodząc do PiS, dał się skorumpować.
Wojciech Kałuża, pytany przez media, odmówił komentarza. Powiedział, że będzie na to czas w czasie sesji sejmiku.
Pierwsza sesja sejmiku zaczęła się w środę 21 listopada przed 9.30. Kiedy radny Wojciech Kałuża odbierał mandat radnego, część sali krzyczała: "Hańba", a druga część sali - biła brawo.
Radny Michał Gramatyka z PO powiedział z mównicy sejmiku, że "przeciągnięcie" radnego przez PiS może nosić znamiona czynu zabronionego. W związku z tym - jego zdaniem - sesja nie powinna się dalej toczyć, a sprawę powinny zbadać właściwe organy państwa.
Pierwszą sesję sejmiku - jeszcze przed wyborem przewodniczącego - prowadzi najstarszy wiekiem radny, prof. Tadeusz Sławek z Koalicji Obywatelskiej, były rektor UŚ.
Atmosfera jest niezwykle gorąca. Obrady co chwilę przerywają krzyki. Jeden z radnych wykrzyczał z mównicy w stronę radnego Kałuży: "Po trzykroć zdrajco!".
Poseł Borys Budka z PO groził PiS-owi rozliczeniem w przyszłości za korupcję polityczną. Odpowiadał mu minister Grzegorz Tobiszowski z PiS, wskazując, że Platforma Obywatelska nie szanuje wolności radnego i go zastrasza.
Rozszerzymy.