Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Dwie wieże

Kratownicowa wieża w parku Kościuszki jest symbolem oporu w Katowicach w 1939 r. i bohaterstwa harcerzy. Jest też jedyną w Polsce i jedną z dwóch zachowanych wież spadochronowych na świecie.

1września wspominamy początek wojny i obronę Polski. Na Śląsku 1939 rok minął w cieniu dwóch wież: masztu gliwickiej radiostacji (związanej z niemiecką prowokacją) oraz katowickiej wieży spadochronowej, gdzie bohaterscy harcerze trwali na posterunku. W internecie bądź publikacjach najczęściej natrafiamy na polemikę dotyczącą tego, czy obrona wieży była, czy też jej nie było, kto tam był, czy strzelano z armaty przeciwpancernej, czy też z działa piechoty, czy harcerze się wycofali, czy zginęli. Nigdzie jednak nie można znaleźć informacji o tym, czym właściwie była wieża spadochronowa. No tak, skakano z niej na spadochronie, ale tak naprawdę do końca nie wiemy, jak to mogło wyglądać pod względem technicznym.

Z pomocą przychodzi nam major inż. Stanisław Mazurek, człowiek wybitny. Był twórcą najbardziej niezwykłego balonu w historii naszego kraju – Gwiazdy Polski. Balon miał się wzbić w stratosferę, jednak w pierwszej próbie przeszkodził mu halny, a w drugiej – wybuch wojny. Major Mazurek w 1936 roku opublikował w gazecie „Lot i Obrona Przeciwlotniczo-Gazowa Polski” (nr 24, s. 2) artykuł: „Wieżyczki spadochronowe. Ich urządzenie i konstrukcja”. Rok później w Katowicach powstała najwyższa w Polsce, 50-metrowa wieża spadochronowa.

Z wiatrem

Tak wysoka konstrukcja pozwalała ćwiczącym poczuć się jak przy skoku z prawdziwego samolotu. Mimo strachu chętnych do skorzystania z wieży nie brakowało. Katowicka budowla stała na czterech zabetonowanych nogach. W środku była klatka schodowa, a także winda do wjazdu na górę. Na szczycie znajdował się pomost z barierką z przerwami, aby skoki można było wykonywać z różnych stron. Spacerując parkiem, a nawet jadąc autostradą A4, możemy też zobaczyć charakterystyczny wysięgnik. To do tego ramienia był podczepiony spadochron. Dzięki niemu skoczek znajdował się w oddaleniu od wieży i nie było ryzyka, że zwieje go na kratownice. Ramię było ruchome i ustawiało się zgodnie z kierunkiem wiatru, w tym samym celu. Na końcu wysięgnika znajdowała się stalowa linka, a do niej przymocowany był spadochron. Był on rozpięty na stelażu, a więc wyglądał jak w pełni napełniony. Pod spadochronem, na uprzęży doczepiany był śmiałek do zeskoku. „Jeżeli się waha i po drugiej komendzie nie może zdecydować się na skok lub zdradza strach i nerwowość, nie powinien skakać i w żadnym wypadku nie może być do skoku zmuszany. Wyśmiewanie się z tego powodu z ucznia, groźby, krzyki są bezwzględnie wzbronione” – czytamy w instrukcji korzystania z wieży.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy