– Podszedł kiedyś do mnie mężczyzna i chciał kupić grę dla syna − opowiada Tomek. − Okazało się jednak, że chodzi mu o grę komputerową. Kiedy usłyszał, że są tylko planszówki, stwierdził: „A, to nie... bo wtedy ja musiałbym z nim grać...”.
Kiedy byłem mały, odwiedzałem rodzinę w Niemczech − wspomina Tomasz Stchlerowski, mąż Agnieszki, tata Mai i Marty, informatyk i pasjonat gier planszowych z Radzionkowa. − Z tych wyjazdów najbardziej utkwił mi w pamięci widok rodzin spędzających wspólnie wolny czas. Zabierali ze sobą koc, gry i szli do parku. Tak jakoś ta bliskość zaczęła mi się kojarzyć z planszówkami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.