W drodze do Santiago zdarzają się cuda

Kilka miesięcy temu stracił nogę z powodu choroby, ale chce wrócić na szlak do Santiago de Compostela. W dniu św. Jakuba o pielgrzymowaniu do jego sanktuarium rozmawiamy z Janem Gawinem, informatykiem "Gościa Niedzielnego".

Jarosław Dudała: Ile razy byłeś na Camino?

Jan Gawin: W myślach - wielokrotne. Fizycznie - dwa, a nawet trzy razy, jeśli liczyć marsz polskim odcinkiem Camino z Będzina do Sączowa. Dwa razy szedłem szlakami portugalskimi - raz wybrzeżem, a raz (z żoną i córką) przez góry. To było około 300 km. Potem poszliśmy jeszcze do przylądka Finisterra - to było w sumie około 500 km.

Żeby iść na pieszą pielgrzymkę, nie trzeba jechać do Portugalii czy Hiszpanii. Można iść choćby na Jasną Górę. To po co...

...ludzie jadą taki kawał drogi? Nie wiem. Niektórzy mówią, że jest w tym jakaś magia. Czasem idą, żeby poznać innych ludzi. Żeby odnaleźć siebie. Niektórzy wyruszają z myślą, że stracą parę kilogramów. Ale przy okazji jest to podróż do wnętrza siebie. W drodze poznajesz prawdziwe przyczyny, dla których idziesz.

Jakie były Twoje?

Gdybym powiedział szczerze, odsłoniłbym się całkowicie... Mogę powiedzieć, że szliśmy z żoną w 25. rocznicę naszego ślubu. Chcieliśmy dziękować i prosić, m.in. w intencjach naszych córek. Ale ciekawość ludzi i ciekawość świata też miała tu jakieś znaczenie.

Mówisz o Camino jako podróży do wnętrza siebie, o ciekawości świata. Gdzie tu jest miejsce na św. Jakuba, a przede wszystkim - na Pana Boga?

Św. Jakub był bratem św. Jana, mojego imiennika. Towarzyszył bratu w ważnych momentach opisanych w Biblii - i mnie też towarzyszy. A Jezus też cały czas był w drodze. I tak, jak za Jego czasów, podczas Camino zdarzają się cuda. Ludzie np. wracają z Santiago i godzą się z bliskimi, do których nie odzywali się latami. Czasem na efekty takiej pielgrzymki trzeba poczekać. Nie są natychmiastowe. Ale każdemu polecam taką podróż. Kilka osób już nią zaraziłem. Jeśli zdrowie mi pozwoli, chciałbym wrócić na Camino.

Kilka miesięcy temu straciłeś nogę poniżej kolana z powodu choroby. Pierwsza myśl, jak przyszła mi wtedy do głowy była właśnie taka: przecież on jeszcze niedawno szedł do Santiago... Potem wszyscy w redakcji byliśmy pod wrażeniem tego, jak dzielnie radzisz sobie z tą sytuacją. Wtedy pomyślałem: on jeszcze wróci na Camino!

Dlaczego nie? W drodze do Santiago spotyka się ludzi niepełnosprawnych. Idą albo jadą na jakichś wózkopodobnych machinach. Niepełnosprawność ich w tym nie ogranicza. Jeśli ktoś raz zakosztował tego wędrowania, chce do niego wrócić. Myślę, że gdybym wrócił na szlak pielgrzymkowy, byłoby to dla wielu dowód, że można, że się da. Że nie trzeba kryć swoich słabości, ale je pokonywać.

Zobacz też: https://www.facebook.com/CaminoBezBarier

W drodze do Santiago zdarzają się cuda   arch. jana Gawina

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..