Skojarzenie z borówką? Pyszny owoc! Choć niewielkich rozmiarów, daje wiele radości. Tacy są właśnie zawodnicy ze Stowarzyszenia Tur Borówka.
Tur Borówka to my! – uśmiecha się Alicja Piasecka, z zawodu z zawodu fizjoterapeutka i pedagog, opiekunka w Ośrodku dla Osób Niepełnosprawnych w Borowej Wsi. – My – to znaczy stowarzyszenie, które założyliśmy razem z przyjaciółmi, by pomóc osobom niepełnosprawnym w ich rozwoju, by umożliwić im czerpanie radości z życia na równi z osobami pełnosprawnymi. One często niesłusznie mają zaniżone poczucie własnej wartości. Dodatkowo mieszkańcy zamkniętych ośrodków zwykle niepewnie poruszają się w świecie. Tak wcale nie musi być. Zaczęliśmy zabierać ich na wyjazdy, wycieczki, aby mieli okazję oswajać się z tym, co jest poza murami ośrodka. Z biegiem czasu okazało się, że grupa młodych wózkowiczów z Borowej Wsi zaczyna odkrywać swój talent... do sportu! Przełomem były obozy zorganizowane przez Fundację Aktywnej Rehabilitacji, a później kilka pierwszych wyścigów na wózkach, w których uczestniczyli.
Na cztery koła
Zobaczyli, ile radości daje im ściganie się na wózkach, i zaczęli regularnie trenować. W tej chwili w okresie jesienno-zimowym dwa razy w tygodniu trenują na sali gimnastycznej w szkole w Paniówkach, a latem ćwiczą na świeżym powietrzu. I odnoszą sukcesy sportowe. – Na Śląsku brakuje imprez przeznaczonych dla biegaczy na wózkach – mówi Alicja. – Ale nie przejmujemy się tym i startujemy w otwartych biegach ulicznych razem z pełnosprawnymi zawodnikami. Oczywiście większą frajdę daje możliwość pościgania się z innymi wózkowiczami. Jest wtedy walka, jest rywalizacja. Choć sam udział w zawodach też daje wiele radości. Tych najlepszych biegaczy nie mamy szansy dogonić na wózkach, ale już zostawiamy za sobą sprawnych zawodników, może trochę słabszych, mniej wytrenowanych, ale za to na dwóch nogach!
Taki trening dwa razy w tygodniu jest kapitalną rehabilitacją. W szpitalach czy sanatoriach personel medyczny doznaje szoku, widząc sprawność sportowców z Tur Borówki. – Zwykle pielęgniarki czy rehabilitanci przyzwyczajeni są, że przy osobie na wózku w zasadzie trzeba zrobić wszystko: przenieść, umyć, popchać – tłumaczy Alicja. – A tu dziewczyna sama, hop! Na łóżko, z łóżka na wózek. Bez żadnej pomocy. Regularne treningi i udział w zawodach poprawiają nie tylko sprawność fizyczną. Niepełnosprawni zaczynają dostrzegać swój potencjał. Widzą, że mogą odnaleźć się w społeczeństwie, a nawet zająć w nim mocną pozycję. Ludzie są do nich nastawieni życzliwie, podziwiają ich sportowy zapał i hart ducha. – Trochę mi szkoda, że sami nie dostrzegają, ile dobra robią dla świata i jak zmieniają rzeczywistość wokół siebie – żałuje Alicja. – Kiedy ludzie widzą niepełnosprawnych śmigających na wózkach, z uśmiechem od ucha do ucha, przebudowuje się w nich myślenie o swoim życiu i stosunek do własnych problemów. Trudności przestają wydawać im się tak wielkie i nie do ogarnięcia.
Poszli w las
Taki był cel założenia Tur Borówki: dać niepełnosprawnym możliwość wyjścia z ośrodka na świat, wyciągnąć ich z tej przestrzeni, która co prawda zapewnia poczucie bezpieczeństwa, ale nie do końca pozwala sprawdzić własne siły. – Nasi sportowcy nie boją się już zagadać, potrafią załatwić sobie samodzielnie wiele rzeczy – zapewnia Alicja. – Są przy tym uśmiechnięci, zadowoleni, więc naturalnie przyciągają innych. Niedawno stowarzyszenie otwarło się na nową kategorię sportową: orientację precyzyjną. Jest to stosunkowo młoda dyscyplina paraolimpijska. Polega na dokładnej interpretacji mapy i terenu. Nie potrzeba do tego sprawności motorycznej, bo zawodnikowi towarzyszy osoba, której zadaniem jest jedynie pomagać w poruszaniu się w terenie. Potrzebne są natomiast skupienie, zmysł obserwacji i umiejętność logicznego myślenia. Zawodnicy poruszają się po przystosowanych do wózków trasach, a rozstawione w terenie punkty kontrolne obserwują z odległości. Ich zadaniem jest precyzyjne określenie, który z nich odpowiada punktowi zaznaczonemu na ich mapie. Wygrywa osoba, która najtrafniej określi wszystkie obiekty.
Ta dyscyplina w Polsce jest wciąż mało znana. Tur Borówka jest pionierem, ale chce rozpowszechnić ją wśród niepełnosprawnych. Problemem jak zawsze są... pieniądze. – Na szczęście dobrze układa nam się współpraca z dyrekcją ośrodka. Dzięki temu często możemy liczyć na pomoc na przykład w przewiezieniu mieszkańców na zawody – opowiada Alicja. – Ze zbiórki publicznej udało nam się zdobyć fundusze na wyjazd do Bratysławy na Mistrzostwa Europy. Zabraliśmy ze sobą Mistrza Polski i pojechaliśmy jako reprezentacja państwa – śmieje się. – Jest z nami dziewczyna ze zdiagnozowanym zanikiem mięśni, która porusza się na elektrycznym wózku inwalidzkim i motorycznie jest całkowicie zależna od innych. I nagle ze zdziwieniem odkryła, że jest sport, który ona może uprawiać. Ostatnio na zawodach w Czechach znalazła się w pierwszej piątce! – mówi z dumą Alicja.