50 lat mija, odkąd karmelitanki Dzieciątka Jezus pojawiły się w Imielinie. A wszystko to stało się dzięki dwóm świeckim zakochanym w Karmelu.
Barbara Ryszka i Helena, dwie koleżanki należące do trzeciego zakonu karmelitańskiego, tuż po wojnie zapragnęły w swoim mieście mieć zakonnice posługujące w tym zakonie. Marzenie udało im się zrealizować... 20 lat później.
Budowę domu, w którym zamieszkać miały karmelitanki, rozpoczęły pod koniec lat 40. ubiegłego wieku - mimo że początkowo nie chciały zgodzić się na nią ani władze komunistyczne, ani kościelne. W tym samym czasie trwała rozbudowa kościoła parafialnego w Imielinie.
- Mówiono im: „Na Śląsku są siostry służebniczki, jadwiżanki, boromeuszki, to może im dacie ten dom. Nie, uparły się, że tu muszą być karmelitanki - tłumaczy 87-letnia s. Teodora od Najświętszej Eucharystii. W klasztorze przebywa ponad 60 lat, w Imielinie - z przerwami - 35.
Po raz pierwszy do tego miasta przyjechała w 1970 r. Obecnie razem z nią w zakonie posługują trzy siostry. Przełożona - s. Wiolena od św. Matki Teresy od Jezusa - pracuje jako kardiolog w szpitalu w Katowicach-Bogucicach, s. Adalberta od Królowej Wszystkich Świętych jest zakrystianką, a s. Fabia od Maryi Matki Miłosierdzia - katechetką.
- Ludzie cenią sobie naszą obecność - przyznają zakonnice. - Jak mają kłopoty, to mówią: „Pomódlcie się, bo ktoś jest chory, ktoś idzie na operację, ktoś inny ma depresję”. Potem przychodzą i dziękują. Maturzystki latały do nas non stop. Jak szły z matury, to dzwoniły na furtę zdać relację…
W sobotę Mszę św. z okazji jubileuszu obecności karmelitanek w Imielinie odprawi bp Adam Wodarczyk.
Więcej o zgromadzeniu piszemy w najnowszym "Gościu Katowickim" (nr 28. na 15 lipca).