Wyszli, żeby cieszyć się rodzinami. I aby sprzeciwić się obowiązującemu w Polsce okrutnemu prawu, które pozwala zabijać dzieci przed narodzeniem.
Specyfiką tych marszy – w przeciwieństwie do wielu innych – jest to, że uczestniczą w nich przede wszystkim młodzi ludzie. Owszem, idą też całe pokolenia: rodzice z małymi dziećmi, teściowie, dziadkowie. Ale najczęstszym widokiem są młode rodziny, często wielodzietne, choć nie tylko. Idą narzeczeni, którzy wkrótce założą własne rodziny, młode małżeństwa oczekujące dziecka i nastolatkowie, którzy stoją jeszcze przed wyborem drogi życiowej. Marsze dla Życia i Rodziny, które w ostatnich dniach przetaczają się przez kraj, to barwne i radosne manifestacje życia. W przeciwieństwie do niedawnych „czarnych protestów”, na których rozjuszone, ubrane na czarno feministki żądały prawa do zabijania ludzi w fazie embrionalnej i płodowej, przemarsz tego kolorowego tłumu jest zawsze bardzo radosny. Uczestniczący w nim uśmiechnięci ludzie dają świadectwo, że życie jest wartością od poczęcia do naturalnej śmierci. W Katowicach marsz rozpoczął się Mszą św. w katedrze Chrystusa Króla, którą sprawował bp Marek Szkudło.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.