Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Spowiedź malarza

Jezus zasiadający do ostatniej wieczerzy z artystami, szata świętej z Kalkuty zdobiona wszechświatem czy umęczony Chrystus wiszący na czerwonokrwistym tle. Między innymi takie prace zawitały do Muzeum Archidiecezjalnego w Katowicach.

Ich autorem jest pochodzący z Dukli na Podkarpaciu Stanisław Białogłowicz. To malarz i profesor Wydziału Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Dlaczego zajął się twórczością sakralną? Dzięki mamie, która gdy był dzieckiem, opowiadała mu o obrazach religijnych, oraz dzięki swojemu mistrzowi z krakowskiej ASP prof. Wacławowi Taranczewskiemu. On także na swoim koncie ma wiele realizacji sztuki sakralnej. Obrazy Białogłowicza wyglądają jak plakaty. Wyróżniają je niesamowita kolorystyka oraz połączenie różnych kultur i tradycji malarskich. Na jego dziełach, podobnie jak na Podkarpaciu, Wschód miesza się z Zachodem, a Kościół rzymskokatolicki z Kościołem prawosławnym.

Widać w nich inspiracje sztuką bizantyńsko-ruską, zwłaszcza zaś techniką ikony. Nie brakuje też nawiązań do sztuki współczesnej, głównie abstrakcyjnej. – Malarstwo to dla mnie forma wyrażenia odczuć, wrażeń, medytacji, kontemplacji, modlitwy, a czasem i spowiedzi – opowiada. Jeden z jego obrazów nawiązuje do ostatniej wieczerzy. Za stołem z Jezusem nie siedzi jednak 12 apostołów, a kilkoro artystów biorących udział w plenerze malarskim w Grecji. Jest i „Zaśnięcie Najświętszej Marii Panny” inspirowane obrazem El Greca pod tym samym tytułem. Artysta obraz ten odkrył również w Grecji i na jego bazie namalował swoją wersję odejścia Matki Jezusa. – Kompozycja jest wierna, ale mój obraz jest kolorystycznym odwróceniem tamtego przedstawienia. Tamten obraz jest mroczny, tajemniczy, a mój – bardzo słoneczny – mówi, pokazując złocisto-żółte płótno. – W Grecji była wówczas taka temperatura, że nie mogłem się oprzeć, musiałem w taki sposób to pokazać – uśmiecha się. Wspólnie zatrzymujemy się też przy jego najnowszych obrazach, przedstawiających biało-niebieskie sari, szatę, którą nosiła Matka Teresa z Kalkuty. – Miliony dotknięć ludzkich nieszczęść, ta szata dosłownie jest „różańcem dotknięć” – obrazuje artysta.

Drugą jego inspiracją jest twórczość ks. prof. Michała Hellera, wybitnego teologa i badacza kosmosu. Na dużym poziomym obrazie widać ją w drobinkach wkomponowanych właśnie w sari. Naprzeciwko tego obrazu wisi „Deesis”, czyli przedstawienie z ikonografii ukazujące pośrodku Jezusa, a po Jego bokach – Maryję i Jana Chrzciciela. Za Jezusem na obrazie Białogłowicza widać jeszcze jedną postać. – Być może jest to mój autoportret – zdradza artysta. Swoje dzieła Stanisław Białogłowicz w Muzeum Archidiecezjalnym prezentuje po raz trzeci.

Aktualną wystawę „Odsłonić człowieka” oglądać można do 26 czerwca (wejście od ul. Wita Stwosza 16). – Bardzo lubię Katowice dlatego, że tu z moją żoną przeżyliśmy, i do tej pory przeżywamy, wielką miłość. To jest dla mnie bardzo kochane miejsce – zwierza się wyraźnie wzruszony artysta.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy