Blisko pół tysiąca ludzi przeszło, tańcząc i śpiewając, przez Jastrzębie w Marszu dla Życia i Rodziny.
Szli wszyscy razem, tanecznym krokiem to ku lewemu, to ku prawemu krawężnikowi. Śpiewali i szaleli w "pociągach", biegnących pod prąd całego pochodu. Tak wyglądał 3 czerwca Marsz dla Życia i Rodziny w Jastrzębiu-Zdroju.
Prowadzili go, jadący na platformie na czele, dwaj znakomici wodzireje. Uczestnicy zbierali też pieniądze na leczenie 4-letniego Szymona, chorego na wodogłowie. - Vivat rodzina! Vivat Szymon! - wołał wodzirej Paweł Jagodziński, a tłum powtarzał te okrzyki za nim. - Dziecko skarbem, a nie...? - wołał. - Garbem! - dopowiadali chórem maszerujący.
Idący w tym pochodzie ludzie promienieli radością. Taki jest zresztą cel Marszów dla Życia i Rodziny - mają pokazać, jak wielką wartość mają życie i rodzina. Marsz nie jest skierowany przeciwko nikomu - choć ma zwrócić uwagę polityków, że warto stawiać na rodzinę. Ma też przekonać młodych, którzy boją się podejmować decyzji na całe życie, o wartości małżeństwa i rodziny.
Marsz w roku 2018 odbywa się w ponad 150 miastach Polski. Z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości tegorocznym hasłem jest "Polska rodziną silna".