Neoprezbiterzy 2018. Nowi kapłani - dla diecezji, dla Kościoła, dla każdego z nas. Jak odkrywali powołanie? Kim jest dla nich Jezus? Jakimi pragną być księżmi?
Ksiądz Grzegorz Kapuła
Ur. 16.07.1992 r. w Rybniku. Par. św. Floriana w Orzepowicach. Hasło prymicyjne: "Pokój wam!" (J 20,21)
Ks. Grzegorz Kapuła
Ur. 16.07.1992 r. w Rybniku. Par. św. Floriana w Orzepowicach. Hasło prymicyjne: "Pokój wam!" (J 20,21)
„Nudne” powołanie – czyżby?
Zawsze myślałem, że droga mojego powołania jest nudna – przynajmniej wtedy, gdy miałem o niej opowiadać. Nie było na niej fajerwerków ani nagłych zwrotów akcji. W zasadzie można by powiedzieć, że: „Chciałem być księdzem od 7. roku życia”. Odkąd zacząłem być ministrantem, zafascynowałem się tym stylem życia i ta fascynacja utrzymywała się przez kolejne lata. Tę intuicję podtrzymywali we mnie inni, którzy już wówczas widzieli we mnie kandydata na księdza. Nie znaczy to jednak, że po drodze nic się nie wydarzyło. Początkowy zachwyt z czasem osłabł, a kolejne lata życia przynosiły nowe wyzwania. Zacząłem wówczas patrzeć szerzej i widzieć alternatywy dla tej drogi. Towarzyszyło mi w tym czasie wewnętrzne przekonanie, że nie należy od nich uciekać, ale się z nimi skonfrontować. Myślałem: „A może można by inaczej?”. Czemu kapłaństwo, a nie małżeństwo?”. Jednakże to pierwotne pragnienie utrzymywało się nadal, co było dla mnie wyraźnym sygnałem, że powinienem zacząć się z nim na poważnie liczyć.
Dziś, patrząc z perspektywy, widzę to zupełnie inaczej. Zaczynam dostrzegać, że sytuacje, które mnie spotkały, nie były przypadkowe, ale układają się w logiczny ciąg. Przekonałem się także – zwłaszcza dzięki pracy w trakcie formacji seminaryjnej, że Bóg i Jego plan na moje życie nie są nudne, a monotonia, która mi towarzyszyła, wynikała bardziej z moich ludzkich ograniczeń. W moim wypadku chodziło głównie o lęk – stąd też moje prymicyjne zawołanie: „Pokój wam”. Dlaczego takie? No właśnie – bo wiem, jak wielkie znaczenie w naszym życiu ma poczucie wewnętrznego pokoju. Dla mnie źródłem tego pokoju jest Jezus Chrystus.
W związku z tym, że na drodze mojego życia i powołania dużą rolę odgrywają konkretne Osoby, pozwolę sobie na jeszcze jeden akapit. Korzystając z okazji, chciałbym serdecznie podziękować Bogu i Matce Bożej, autorytetom, na których się wzorowałem – zwłaszcza św. Janowi Pawłowi II, moim Rodzicom, Krewnym, Księżom, których spotkałem na swojej drodze – zarówno przed rozpoczęciem, jak i w trakcie seminaryjnej formacji. Dziękuję także moim Przyjaciołom i Znajomym oraz Osobom z mojej parafii, których wsparcie ciągle mi towarzyszy.