Wszystkie były zdrowe. Niektóre z nich spały, inne płakały, jeszcze inne niewinnie uśmiechały się do czule witających się z nimi sióstr zakonnych. 9 lat i 10 dzieci – to bilans okna życia w Katowicach-Bogucicach.
Połowa tych maluchów to chłopcy, połowa – dziewczynki. Najstarsze z nich dziś ma już 9 lat, najmłodsze – około roku.
Piękny chłopiec
– Te dzieci zazwyczaj mają kilka dni, czasami jest przy nich jakaś karteczka. Mama pisze: „Bardzo bym chciała, żeby miała na imię tak i tak” albo: „Mama cię kocha”, lub: „Siostry, postarajcie się, żeby moje dziecko trafiło do dobrej rodziny. Ja nie mogłam inaczej postąpić” – wyjaśnia s. Rafaela Adamuszek, przełożona prowincjalna Zgromadzenia Sióstr św. Jadwigi w Katowicach-Bogucicach. – W głowie najbardziej utkwił mi pewien chłopiec. Był już całkiem duży, miał kilka miesięcy, prawie siedział. Dwa ząbki, uśmiechnięty, wypielęgnowany, zadbany, z książeczką zdrowia. Miał czyściutkie ubranie na zmianę i coś ciepłego do zjedzenia w butelce – opowiada ze szczegółami.
– Pamiętam, że to była 17.00, zaczynałyśmy właśnie modlitwy. Wypowiadamy pierwsze słowa i... alarm. Schodziłam na dół dość sceptycznie nastawiona, myśląc, że to fałszywy alarm – wyjaśnia, dodając, że zazwyczaj dzieci pozostawiane są w godzinach późnych, wieczorem albo w nocy. A alarm działa 24 godziny na dobę. Okno życia w Bogucicach ma bardzo dobrą lokalizację. Jest osłonięte murem, zapewnia więc anonimowość osobom decydującym się na pozostawienie swojego dziecka. Naprzeciwko znajduje się piękna bazylika św. Szczepana, tuż obok niej – szpital prowadzony przez oo. bonifratrów. – Okno otwiera się na zewnątrz. Jego otwarcie powoduje natychmiastowe uruchomienie alarmu. W środku znajduje się ocieplone miejsce z wentylacją, gdzie można położyć dziecko – opowiada s. Rafaela, dodając, że ta z sióstr, która pierwsza usłyszy alarm, zbiega. – Najważniejszym celem okna życia jest ocalenie dziecka, by nie było wyrzucane na śmietnik. Kiedy je widzimy, z jednej strony jest w nas wielka radość, z drugiej – pytania typu: jaki dramat spotkał matkę? Rodzi się w nas też uznanie dla niej. Za to, że urodziła, że poniosła trud 9 miesięcy ciąży. Za to, że ocaliła to małe życie. Życie człowieka jest największą wartością i trzeba go bronić. Modlimy się za dzieci, za ich mamy, ojców. Zawsze, kiedy pojawia się u nas dziecko, tej modlitwy jest więcej, bo po prostu przypominamy sobie o nich wszystkich – mówi. S. Rafaela zwraca przy tym uwagę, że matkom nie grożą żadne konsekwencje prawne. Mają one również zapewnioną pełną anonimowość. Nawet wtedy, kiedy siostry widzą, kto zostawia malucha.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się