Nowy numer 22/2023 Archiwum

Cider na ołtarze

Powstał film o śląskim księdzu, któremu w czasie rzezi wołyńskiej bojowniczka UPA wyrwała serce. W zdjęciach w Radzionkowie i Chorzowie wzięło udział ponad 40 aktorów i statystów.

Banderowcy wywlekli o. Ludwika z kościoła. Próbowały się za nim wstawić dwie kobiety: 18-letnia Weronika Kozińska i 90-letnia Łucja Skurzyńska. Upowcy natychmiast je zabili.

W całej wiosce zamordowali kilkadziesiąt osób. Pozostali uciekli do lasu.

Napastnicy przywiązali śląskiego księdza do sań i powlekli do odległej o 7 km wsi Karpiłówka, do sztabu UPA.

Następnego dnia ludzie znaleźli na tej drodze jego kołnierz i fragment rękawa. A także krew na śniegu.

Na początku lat 90. XX wieku ks. Ludwik Kieras z bratem, kuzynem oraz z dawnym ministrantem ojca Ludwika odwiedzili dom, w którym rozgrywały się ostatnie akty dramatu. Rozmawiali z dwiema staruszkami, które w 1943 r. – jako młode dziewczyny – były świadkami wydarzeń. Mówiły, że wszyscy miejscowi bardzo szanowali ojca Ludwika, ale partyzantów UPA, którzy bez pytania o zgodę zajęli ich dom, to nie obchodziło. Nie pochodzili zresztą z okolicy – przyszli spod Lwowa.

W tamtym domu o. Ludwik był torturowany. – Widziałem na ścianie plamy krwi mojego wujka. Gospodynie mówiły, że czym by ich nie zamalowały, zawsze wychodzą – mówi ks. Kieras. – Mówiły też, że mój wujek miał związane ręce. I że się modlił – dodaje.

W czasie rozmowy do domu wszedł brat tych kobiet. Jedna z nich wypowiedziała straszne zdanie: „Przyjechali krewni tego księdza, któremu wyrwano serce”.

Życie ojca Ludwika zakończyło się w chlewie obok domu. – Jedna z kobiet z UPA rozcięła mu lewą pierś i wyrwała jeszcze bijące serce – mówi ks. Kieras.

Gospodarz pochował zmasakrowane ciało o. Ludwika na swoim polu. Wkrótce władza odebrała mu to pole na rzecz kołchozu. Dziś już nie wiadomo, gdzie dokładnie leży o. Wrodarczyk.

Ksiądz Kieras dowiedział się w latach 90. XX wieku jeszcze jednej rzeczy. – Kobieta, która serce mojego wujka wyrwała, ponoć jeszcze wtedy żyła w miasteczku Rokitno – mówi.

Film o ojcu Ludwiku powstał na zlecenie Urzędu Miasta Radzionkowa. Większość z ponad 40 statystów pochodzi z tego miasta. Ujęcia ubarwiły grupy rekonstrukcyjne – „Rowery zabytkowe” z Zabrza i „Weteran” z Radzionkowa. Część strojów użyczyła Opera Śląska z Bytomia.

Ekipa, która stworzyła ten film, również jest pod wrażeniem ojca Wrodarczyka i jego życiowych wyborów. – Zadziwiała nas determinacja tej postaci – komentuje Kamil Niesłony. Maciej Marmola dodaje, że według świadków, którzy zetknęli się z tym Ślązakiem, to po prostu święty człowiek.

Film „Z Radzionkowa na ołtarze” został dołączony na płytach do bożonarodzeniowych wydań gazet obu radzionkowskich parafii. Był też wyświetlany na specjalnych pokazach oraz w TVP Katowice, która wykupiła dwuletnią licencję na jego emisję. W dalszej przyszłości prawdopodobnie trafi do internetu. 

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast