Powstał film o śląskim księdzu, któremu w czasie rzezi wołyńskiej bojowniczka UPA wyrwała serce. W zdjęciach w Radzionkowie i Chorzowie wzięło udział ponad 40 aktorów i statystów.
Ukraińcy z tych okolic dawali podobne świadectwo o ks. Wrodarczyku nawet 50 lat po jego śmierci. – On wszystkich traktował jako dzieci Boże i nie kierował się sprawami politycznymi. On się kierował tylko wiarą i miłością do Pana Jezusa i Maryi – mówi ks. Kieras.
Ludwik pomagał też Żydom. W 1942 r. do Okopów dotarli, błąkający się po polach, dwaj żydowscy chłopcy, bracia Samuel i Aleksander Levinowie. W filmie widać, jak o. Ludwik ukrywa ich na plebanii. Później oblat znalazł im kryjówkę w lesie i nosił tam jedzenie. Chłopcy przeżyli wojnę. W 2001 r. Aleksander, który zamieszkał w Kanadzie, postarał się o przyznanie o. Wrodarczykowi medalu Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
Uratował też Benedykta Halicza, Polaka żydowskiego pochodzenia, biologa i późniejszego profesora Uniwersytetu Łódzkiego. Prof. Halicz był u niego... organistą.
Wyrwane serce
W 1943 r. Wołyń dotknęło nowe nieszczęście: rzezie. Bojownicy Ukraińskiej Powstańczej Armii zabijali Polaków w sposób niewyobrażalnie okrutny.
Ojciec Ludwik zaczął wtedy późnymi wieczorami wychodzić z probostwa. Wracał o trzeciej, czwartej nad ranem.
– Pan profesor opowiadał mi, że nie mógł zrozumieć, skąd u tak młodego, 36-letniego księdza w okularach tyle siły wewnętrznej. Ciekawiło go też, gdzie on ciągle w nocy chodzi. Raz poszedł więc za nim. Okazało się, że Ludwik idzie do kościoła i tam po kilka godzin leży krzyżem przed tabernakulum – relacjonuje ks. Kieras.
Benedykt Halicz przystał później do oddziału partyzantki sowieckiej. Dwa razy przychodził nocami do księdza, żeby go ostrzec przed atakiem UPA i nakłonić do ucieczki. – Wujek Ludwik odpowiedział mu, że on tu jest pasterzem. I że będzie tu do końca, bo jest strażnikiem Eucharystii – mówi ks. Kieras.
Ojciec Wrodarczyk chciał też pilnować kościoła, bo jak mówił, trudno byłoby go szybko odbudować.
UPA napadło na Okopy w nocy z 6 na 7 grudnia 1943 roku.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się