To słowa sługi Bożego ks. Jana Machy z ostatniego listu. "Pogrzebu mi nie użyczą, ale urządźcie mi na cmentarzu cichy zakątek, żeby od czasu do czasu ktoś o mnie wspomniał i zmówił za mnie Ojcze nasz" - pisał do rodziców.
W 75. rocznicę jego męczeńskiej śmierci abp Wiktor Skworc sprawował Eucharystię w kaplicy Aresztu Śledczego w Katowicach, gdzie w nocy z 2 na 3 grudnia został stracony ten 28-letni kapłan.
Podczas homilii abp Skworc zauważył, że „historia zbawienia splata się z historią człowieka”. - Dokładnie 5 lat temu w I niedzielę Adwentu sprawowaliśmy tu Mszę św. w 70. rocznicę jego [ks. Machy - przyp. red.] śmierci. Wtedy spełnialiśmy jego prośbę wyrażoną w testamencie o wspomnienie go, o modlitwę Ojcze nasz. Dziś po 5 latach dominująca intencja naszej modlitwy jest zgoła inna: modlimy się o rychłą beatyfikację sługi Bożego ks. Jana Machy - mówił.
Nawiązując do odczytanej liturgii słowa, metropolita katowicki zauważył, że słowa „o szczęśliwych oczach i uszach odnosimy najpierw do sługi Bożego ks. Jana Machy”. - Był widzącym w Jezusie Chrystusie spełnienie Bożych obietnic; był również słyszącym Dobrą Nowinę o tym, że tak Bóg świat umiłował, że Syna swego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne - powiedział podczas homilii.
Podczas Eucharystii abp Skworc wyraził chęć ogłoszenia ks. Jana Machy patronem seminarium oraz śląskiego duchowieństwa. - Deklaracja księdza arcybiskupa nie jest dla nas zaskoczeniem. Już wcześniej wspominał o swoich zamiarach, że chce go [ks. Jana Machę - przyp. red.] ogłosić patronem Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Katowicach - mówił ks. Marek Panek, rektor śląskiego seminarium. - Od ks. Jana śląscy księża mogą się nauczyć wierności i dosłownego oddania życia za wiarę, za swoje przekonania - dodał.
Na Eucharystii był także obecny Kazimierz Trojan, najstarszy siostrzeniec ks. Machy. - Kiedy sam trafiłem do aresztu w okresie stanu wojennego, wzorowałem się na ks. Janie. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem, był różaniec - mówi p. Kazimierz. Jako materiał do „paciorków” posłużyły mu potargane prześcieradła, a krzyżyk zrobił z drzazgi od stołu. Gdy został przewieziony w Bieszczady, również zrobił różańce. Do ich produkcji wykorzystał ruszające się klepki w podłodze. Jeden z tych różańców trafił do Jana Pawła II jako dar.
Ksiądz Jan Macha został stracony poprzez ścięcie na gilotynie 3 grudnia 1942 roku ok. godz. 0.15. Ciało zostało prawdopodobnie spalone w krematorium w Auschwitz. Wcześniej został aresztowany na dworcu w Katowicach 5 września 1941 roku. Głównym powodem aresztowania była działalność na rzecz rodzin oraz oskarżenie o zdradę stanu.