Obraz rodziny, samotności, relacji, potrzeb, tęsknot, marzeń – i tych dziecięcych, i tych już dojrzałych. Tak można streścić spektakl pt. „Babcia na jabłoni”. Rodzice i nauczyciele dobrze zrobią, zabierając na niego dzieci.
Rodzina… taka, jaka jest. Z jednej strony prowadzi dialog, spotyka się przy stole, rodzice dbają o potrzeby i wychowanie dzieci, które – jak to w życiu – nie zawsze są idealne. Z drugiej jednak wyczuwa się powierzchowność relacji i bagatelizowanie prawdziwych oczekiwań. Główny bohater z tym, co dla niego najważniejsze, pozostaje tak naprawdę sam. Autor sztuki chciał zapewne pokazać, że tacy są współcześni rodzice, którzy dostarczając „chleba i igrzysk” – również w tym najbardziej pozytywnym sensie – nie zawsze potrafią (chcą?) wsłuchać się w to, co dzieje się w duszach ich dzieci. Dobra gra aktorów, ciekawe rozwiązania scenograficzne – z jednej strony zastosowane z rozmachem, a z drugiej z pewną oszczędnością środków – oraz „nieprzegadanie” sztuki – to jej atuty.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.