Zaledwie garstka ludzi żądała w "Czarny Wtorek" na katowickim rynku prawa do zabijania ludzi przed narodzeniem.
Obrońcy życia z Fundacji Życie i Rodzina oraz PRO-Prawo do życia stali na rynku pod "Skarbkiem" oraz pod dawnym Domem Prasy. Oni też zbierali podpisy - ale pod obywatelskim projektem ograniczenia prawa do aborcji. I do ich stolików też podchodzili składający podpisy ludzie.
- Jedna pani, która się podpisała za życiem, powiedziała nam, że sama miała aborcję wiele lat temu. Mówiła z takim zamglonym wzrokiem, że to dziecko miało być chore i aborcję zalecał lekarz. Podchodzą do nas też właśnie takie osoby, które dają świadectwo - mówi Katarzyna Malcharczyk z Fundacji Życie i Rodzina.
W roku 2016 "Czarne protesty" odbyły się 3 i 24 października. Zgromadziły w Katowicach znaczną liczbę ludzi. Część ich uczestniczek zostało jednak wtedy wprowadzonych w błąd kłamstwami organizacji feministycznych, m.in. takim, że rząd chce wprowadzić karę więzienia dla kobiet, które doznały poronienia. Wiele kobiet, pytane przez dziennikarzy na tamtym proteście, zapewniało, że wcale nie popierają aborcji.
W 2016 r. część uczestników czarnego protestu było agresywnych. 3 października zeszłego roku obrzucili obrońców życia szklanymi pojemnikami z farbą, a trzy tygodnie później sprofanowali krzyż. Przyczepili do niego wieszak, który jest symbolem ich protestu oraz obsceniczne, wulgarne napisy. Na koniec porzucili ten krzyż, zawieszając go pod biurem PiS na ul. Warszawskiej.
W tym roku - we wtorek 3 października 2017 r. - takich ekscesów w Katowicach nie było. Nie było też takiej histerii, jak w zeszłym roku, wśród zwolenników aborcji.
Najbardziej zaskakującym i pozytywnym momentem tej pikiety było, gdy do uczestników feministycznej akcji podjechał na wózku inwalidzkim czarnoskóry, niepełnosprawny człowiek. Był to Bawer Aondo-Akaa z Krakowa, który bardzo angażuje się w ruch pro-life. Organizatorki pozwoliły mu krótko przemówić. Bawer powiedział wtedy, że każdy powinien mieć prawo do życia. Kilka osób po jego przemówieniu klaskało.
Instytut Ordo Iuris przedstawił właśnie dowody, że organizatorzy zeszłorocznych "Czarnych protestów" otrzymali 1 mln zł od zagranicznych organizacji, sponsorowanych przez fundację Georga Sorosa.
Czytaj także: