- Alkohol leżakował u mnie najdłużej 15 minut - wspomina Krzysztof Łukasik z Katowic. Jezus wyciągnął go z nałogu i powołał na świadka.
Mój powrót do Pana Boga był długim procesem. Teraz widzę wyraźnie, że chociaż wbijałem gwoździe w Jego ręce i nogi, On nigdy się ode mnie nie odwrócił. Minęło sześć lat od naszego ślubu. Nasz syn ma trzy latka. A ja od trzech lat nie miałem w ustach alkoholu.
Kurs
Punktem zwrotnym był kurs Alpha. Podczas spotkania weekendowego przystąpiłem do spowiedzi. Ksiądz polecił mi pójść przed Najświętszy Sakrament. W kaplicy uklęknąłem o godzinie 23. Wyszedłem z niej pół godziny po północy. Ten czas minął mi jak krótka chwila. Patrzyłem na żywego Boga, a po policzkach spływały mi łzy. Czułem ciepło, Bożą obecność. Zapisałem się na kolejną edycję kursu Alpha. Tym razem w roli pomocnika i odpowiedzialnego za sprzęt. A podczas następnych dwóch edycji byłem prowadzącym. Niedawno prowadziliśmy Alphę dla młodzieży.
Zawsze brakowało mi pewności siebie. Jak to – ja, prosty budowlaniec ze wsi, miałbym wystąpić na kursie przed setką ludzi i opowiadać o Bogu? Wydawało mi się to niemożliwe. Teraz wiem, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Uwierzyłem też mocno w siebie. Kiedyś atakowałem Kościół. Teraz potrafię stanąć w obronie wiary.
W poprzedniej pracy miałem koleżankę, która przedstawiała się jako agnostyk. Szydziła z Kościoła. Zwróciłem jej uwagę, żeby tego nie robiła. Zgodziła się. Później jako pierwsza reagowała, gdy ktoś głośno krytykował katolików.
Nie wstydzę się tego, że jestem trzeźwiejącym alkoholikiem. Dlaczego mam się wstydzić, że jestem trzeźwy, skoro dawniej nie wstydziłem się chodzić pijany po ulicach? Nie wstydziłem się mówić źle o Kościele. Dlaczego mam się teraz wstydzić mówić o tym, jak Kościół jest mi bliski?
Wszyscy się dziwią
Kiedy przyjeżdżam w rodzinne strony, wszyscy… się dziwią. „To Krzysiek nie pije?”. „Ale tak nic, ani kropelki?”. „I do kościoła chodzi?”. „I o Bogu głośno mówi?”.
Bóg działa w moim życiu non stop. Ostatnio w pracy czekało mnie szkolenie. Dwa dni w Warszawie… Ktoś uprzedził mnie, że poleje się alkohol. Wiem, że potrafiłbym odmówić. Mimo to strasznie się bałem takiej próby. Powiedziałem Bogu o swoim niepokoju… Poprosiłem o pomoc. Następnego dnia zadzwonił telefon. To był kierownik regionalny. „Krzysiek? Przyjedź na szkolenie do Wrocławia, na jeden dzień”. Pan Bóg jest wielki nawet w takich małych sprawach!
Biorę udział w mityngach Anonimowych Alkoholików. Odmawiamy modlitwę o pogodę ducha: „Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić. Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić. I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego”. „Boże” – to wezwanie dawniej nie chciało mi przejść przez usta. Dziś w Nim wzrastam.