- Poza bagażem pchamy jeszcze dwa wózki. Na postojach to my nie odpoczywamy. Nasze dzieci włączają swoje "bateryjki" - mówi Joachim Wypych z Łukowa Śląskiego.
Do Matki Bożej w jasnogórskim wizerunku pielgrzymuje razem z całą rodziną.
– Wyliczyliśmy, że Patrycja była już z nami rok temu. To jej druga pielgrzymka. Patrycja ma 3 miesiące – mówi zmęczony Joachim Wypych z Łukowa Śląskiego. Razem z żoną Aleksandrą mają trzy córeczki. Poza Patrycją jest jeszcze Martyna, która ma 4 lata. Najstarsza Natalia ma 8 lat. – Do ostatniego dnia zwlekaliśmy z decyzją czy iść w tym roku. Mamy wsparcie rodziny. Oni czuwają, gdyby coś się działo. Ale jak do dej pory wszystko dobrze przebiega. Pogoda też nam sprzyja. Tą pielgrzymką chcieliśmy podziękować za narodziny najmłodszej córeczki. Bo wcześniej żona poroniła. Miała duże problemy zdrowotne.. Lekarze nam odradzali. Patrycja to nasz wyczekany skarb – tłumaczy Joachim. I dodaje, że już samo wybranie się z dziećmi na taką pielgrzymkę jest nie lada wyzwaniem. – Poza bagażem pchamy jeszcze dwa wózki. Na postojach to my nie odpoczywamy. Nasze dzieci włączają swoje "bateryjki". My chcielibyśmy odpocząć, a one chciałyby szaleć. Ale nie ma co narzekać. Czasem bierzemy je na ręce albo na barana – dodaje.
A jak tegoroczną pielgrzymkę ocenia ks. Marek Bernacki?
– W tym roku w 72. Pieszej Pielgrzymce Rybnickiej wzięło udział ok. 3,5 tysiąca pielgrzymów. Obawialiśmy się pogody, bo prognozy od samego początku były mało obiecujące: upały, ostre słońce. A jednak nie było tak źle. Momentami nawet pokropiło. Odświeżyło to trochę powietrze. Obawialiśmy się też wielu omdleń, ale niepotrzebnie. Dziękujemy Bogu za taką pogodę. I za pogodę ducha. Bo to też bardzo ważne. Widzę też, że podobnie jak w zeszłych latach, tak i w tym roku wielu pielgrzymów było zdeterminowanych, bardzo skupionych. Oni mieli swoje, osobiste intencje – wyjaśnia ks. Marek Bernacki, główny organizator.
W tym roku ostatni odcinek trasy został zmieniony ze względu na remonty drogowe. Przedostatni postój odbył się w Brzezinach Nowych. Stąd pielgrzymi mają już do pokonania ostatni odcinek. – Trochę się tego obawialiśmy. Wszystko jednak poszło genialnie. Cieszymy się też z tego, że ta pielgrzymka nie jest już tylko rybnicka czy archidiecezjalna, ale międzynarodowa. Przypomnę tylko, że w tym roku są z nami pielgrzymi z Holandii, z Niemiec. Jest też ojciec zakonnik z Chile. Oby owoc tego pielgrzymowania pozostał w nas. I oby to starczyło do następnego roku – dodaje ks. Marek.