– To prawdopodobnie najstarsza budowla murowana w obecnym województwie śląskim – mówi ks. Jan Lubieniecki, proboszcz parafii św. Macieja Apostoła w Siewierzu. W wakacje kościół można zwiedzić. Wystarczy wcześniej skontaktować się z parafią św. Macieja.
Moda na Siewierz
Z dawnej świetności miasta zostały zabytki i opisy. Prof. Władysław Łuszczkiewicz był pierwszym rektorem Szkoły Sztuk Plastycznych w Krakowie (obecna ASP), założycielem i pierwszym dyrektorem Muzeum Narodowego w Krakowie. Do Siewierza przyjechał w 1896 roku zbadać, narysować i uwiecznić właśnie kościół Jana Chrzciciela. – W XIX wieku zapanowała moda na Siewierz, tajemnicze miasto, dawną stolicę księstwa, daleko od głównych szlaków, z zamkiem i kilkoma kościołami. Zaczęli tu zjeżdżać malarze, pisarze. Byli Józef Chełmoński, Max Gerson, Adolf Dygasiński spisywał różne anegdoty. Badacze rozmaici. Ale skupiali się głównie na zamku, nikt nie poszedł do romańskiego kościoła, bo on stał na uboczu. W okresie międzywojennym ta moda wróciła i też bywali w Siewierzu różni badacze i pisarze, ale również oni nie zwrócili uwagi na romański zabytek – mówi Edward Sołtysik i wspomina, że także wycieczka Polonii amerykańskiej, którą oprowadzał, uznała zabytek za nieatrakcyjny i zachwyciła się dopiero barokowym wystrojem kościoła św. Macieja... Do XV wieku romański kościół był świątynią parafialną, a w nowo powstającej osadzie funkcjonował kościół filialny. Dopiero w 1450 roku zmieniono ten stan rzeczy – romański kościół stał się filialnym, tracił na znaczeniu i zaczął niszczeć. Sklepienie tak parło na mury, że te zaczęły się rozchodzić i sklepienie się zawaliło. W 1639 roku ówcześni budowniczy postanowili odciążyć mury, zbudowali drewniany strop, a dodatkowo z boków – przypory. Dobudowano też wieżyczkę na sygnaturkę i kruchtę. Później, po powstaniu styczniowym, parafia zubożała i nikt już nie zajmował się kościółkiem. Niszczał więc znów do czasów wojen, które dodatkowo go uszkodziły. Od 1944 roku nikt do niego nie wchodził z obawy przed zawaleniem. Niestety zniknęły też freski, malowidła wyobrażające orantów wewnątrz świątyni, a na zewnątrz wizerunek Matki Bożej. W absydzie zachowały się po nich wyraźne ślady.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się