Bania Jroge ma 47 lat i już jest wdową. Mieszka w Aleppo z 11-letnią córką Sounią. W wojnie straciły dom i cały dobytek. Być może obie by nie przeżyły, gdyby nie rzymskokatolicka parafia Niepokalanego Serca NMP w Łaziskach Dolnych.
Ta parafia uczestniczy w niezwykłym programie Caritas Rodzina Rodzinie. Polega on na tym, że konkretna polska rodzina albo grupa rodzin czy też jakaś instytucja wspiera przez pół roku konkretną, znaną z imienia i nazwiska rodzinę w Syrii.
Najwięcej pomagających – grubo ponad jedna trzecia – pochodzi z województw mazowieckiego i śląskiego. Po pierwsze dlatego, że są najludniejsze, po drugie, ponieważ arcybiskupi warszawski i katowicki, Kazimierz Nycz i Wiktor Skworc, w listach zachęcali diecezjan do wzięcia udziału w tej akcji.
Odzew robi wrażenie: w województwie śląskim Syryjczyków wspierają w ten sposób aż 1463 rodziny lub instytucje.
Butla i żywność
Wśród nich jest 311 parafii archidiecezji katowickiej. – Tylko z dziesięciu parafii nie było jeszcze żadnej wpłaty – informuje ks. Krzysztof Bąk, dyrektor Caritas Archidiecezji Katowickiej, przeglądając tabelki w komputerze. – Konkretnymi rodzinami w Syrii opiekują się też zakony z terenu archidiecezji, kręgi Domowego Kościoła z Rudy-Orzegowa czy z parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Katowicach, wspólnota Galilea Śląsk...
Jest i duszpasterstwo akademickie, i rodziny z parafii w Dębieńsku, i grono pedagogiczne szkoły Jana Pawła II w jednej ze śląskich miejscowości – wyczytuje wybrane pozycje z bardzo, bardzo długiej listy. Jedna rodzina w Syrii otrzymuje zazwyczaj 510 zł. – Dzięki temu ci ludzie żyją. Mogą sobie kupić butlę z gazem i żywność; to wystarczająca kwota, żeby cztero- lub pięcioosobowa rodzina przeżyła tam miesiąc w bardzo skromnych warunkach – mówi ks. Bąk.
Wielu Syryjczyków bez pomocy Ślązaków nie przetrwałoby. Na przykład parafia MB Różańcowej w Rudzie Śl.-Halembie ratuje w Aleppo 80-letnią Maryam Jabali. Ta staruszka jest wdową, a los jej rodziny jest nieznany – nie wiadomo, gdzie są jej dzieci i czy żyją. Nie ma nikogo, kto by się nią zajął. Dopóki nie zaczęła dostawać pieniędzy od parafian z Halemby – realnie groził jej głód.
Siostry boromeuszki z Katowic-Szopienic wspierają kobietę, która nazywa się Souheyla Anbar i ma na utrzymaniu czteroosobową rodzinę. Dawniej pracowała w atelier, gdzie szyła, szydełkowała i robiła na drutach. Atelier jednak zamknięto, a Souheyla i jej bliscy zostali bez środków do życia. Pracy nie mają też w Aleppo 34-letni Vasken Wanes Ouhan i jego 30-letnia żona Lusin Banous Kaskasian. A muszą wyżywić swojego małego synka Noushika, trzylatka. Wsparła ich na szczęście parafia Matki Bożej Bolesnej z Rybnika.
Pomoc z Szopienic
Niektóre śląskie parafie pomagają jednocześnie kilku syryjskim rodzinom. Rekordzistką jest parafia św. Jadwigi w Katowicach-Szopienicach. Choć większość jej mieszkańców sama żyje skromnie, ma pod opieką aż 11 syryjskich rodzin. Parafia w Mikołowie-Borowej Wsi opiekuje się dziesięcioma rodzinami z Syrii, parafia w Czerwionce-Dębieńsku – dziewięcioma, parafia w Mikołowie-Paniowach – siedmioma, parafia Wszystkich Świętych w Pszczynie – sześcioma...
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się