– Księże, jutro na śniodani dlo chopców już nic nie bydzie. Ani chleba już ni ma! – alarmowała przerażona kucharka, pani Kuśkowa z Rydułtów. – Dyć przed nami jeszcze cało noc, a wy się naprzód martwicie – odpowiedział niezmieszany ks. Franciszek Blachnicki.
O tej scenie z Koniakowa, na jednych z pierwszych rekolekcji oazowych, opowiadają ich uczestnicy, mieszkańcy Rydułtów. – Pani Kuśka często później wspominała, że rano górale zaczęli niespodziewanie znosić wszystko, co tylko było potrzebne: ser, jajka, kury, mleko... Sami, zupełnie spontanicznie – mówi Jerzy Bindacz, który był na tych rekolekcjach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.