Wśród sekretarzy powiatowych Polskiej Partii Robotniczej na początku 1945 r. było zaledwie… pięciu rdzennych Górnoślązaków. Komuniści uzupełniali te braki desantem „partyjnych” spoza Śląska.
Pisze o tym dr Adam Dziuba z katowickiego IPN w wydanej właśnie książce „Totalitaryzacja”. To monografia Polskiej Partii Robotniczej w województwie śląskim. Na 786 stronach można przeczytać, w jaki sposób komuniści, którzy przed wojną i w jej trakcie mieli na Śląsku mikroskopijne poparcie, po wkroczeniu Sowietów zagarnęli tutaj pełnię władzy. A także o tym, jak społeczeństwo próbowało wierzgać przeciwko tym obcym rządom, i o tym, jak z powodu terroru i sfałszowanych wyborów opór mieszkańców Śląska w 1947 roku załamał się. To książka naukowa, a więc niezbyt łatwa w czytaniu. Jest za to gęsta od faktów, nazwisk i dat. Województwo śląskie było wtedy większe niż dzisiaj – obejmowało także Opolszczyznę. Adam Dziuba zwraca uwagę, że Polska Partia Robotnicza, jako partia władzy, przyciągała różnych karierowiczów. Jednak do końca 1945 roku w całym województwie wstąpiło do PPR tylko 35 tysięcy ludzi. I to licząc z Zagłębiem, gdzie lewica tradycyjnie była silna.
W 1947 r. partia osiągnęła 140 tys. członków – ale i to dzięki masowej akcji werbunkowej, w której ludzie byli przymuszani do zapisania się zastraszaniem, szantażem, a nawet przemocą fizyczną. Dopiero później – kiedy opór społeczeństwa załamał się, a ludzie zaczęli „dostosowywać się” do życia pod rządami komunistów – szeregi partyjne zaczęły szybciej rosnąć. Przy okazji omawiania sprawy przodowników pracy Adam Dziuba wspomina o najsłynniejszym z nich, Wincentym Pstrowskim, rębaczu z kopalni „Jadwiga” w Zabrzu. On też był pepeerowcem. Wezwał „towarzyszy rębaczy” z innych kopalń do podjęcia współzawodnictwa pracy. Wylansowała go „Trybuna Robotnicza”, czyli organ Komitetu Wojewódzkiego PPR w Katowicach. Ślązacy jednak w ślady wielkiego przodownika za bardzo iść nie chcieli. Zwłaszcza że Pstrowski w kwietniu 1948 roku, zaledwie dziewięć miesięcy po rozpoczęciu współzawodnictwa, umarł. Przyczyną miała być białaczka, ale – jak relacjonuje autor – możliwe było też zakażenie krwi, spowodowane przebywaniem na przodku, w pyle węglowym, z niezaleczonymi ranami po usunięciu zębów…
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się