Szli ze św. Franciszkiem i św. Klarą. Kolędowali z Magdą Anioł.
Agata Bruchwald: Czy koncert kolęd różni się od innych koncertów?
Magda Anioł: Tylko ze względu na repertuar. Nasze podejście zawsze jest takie same. Niezależnie czy gramy w listopadzie, grudniu, czy też kwietniu tam samo staramy się, by było jak najlepiej.
A kontakt z publicznością. Gdy ze sceny można usłyszeć kolędy jest on łatwiejszy? Publiczność chętniej włącza się wspólny śpiew?
Wszystko zależy od ludzi. Gramy koncerty w czasie, w którym tylko „kiwniemy palcem” i publiczność jest po naszej stronie. Jednak bywa też tak, że publiczność jest „bardzo grzeczna”, zdystansowana. Klaszcze po wykonanej piosence, ale nie ma odwagi wejść w interakcję. Nie ma różnicy, czy gramy kolędy, czy piosenki całoroczne.
Czasem możemy usłyszeć jak muzycy mówią, że granie tradycyjnych kolęd staje się nudne. Szukają tych mniej znanych, bądź też popularnych w innych krajach. Czy pani lubi eksperymentować z pastorałkami, kolędami?
Lubimy bawić się muzyką. W naszej grupie muzyką zajmuje się mój mąż. To on aranżuje utwory. Nie chcemy grać na jeden i ten sam sposób, który wszyscy znają.
„Wśród nocnej ciszy” gramy w rytmie reggae. Kolęda „Nie było miejsca dla Ciebie” kojarzyła mi się z utworem melancholijnym, smutnym, śpiewanym rzewnie i wolno. Nasze wykonanie możemy porównać do stylu Vaya Con Dios. Jak najbardziej eksperymentujemy.
Czym jest dla pani Orszak Trzech Króli?
Myślę, że to bardzo fajna idea. Dla nas jako muzyków, jak i dla wszystkich ludzi. Cieszy mnie także zaangażowanie dzieci. Orszak daje kolejny powód do świętowania, do tego, by dać świadectwo mieszkańcom swojego miasta, że się identyfikujemy z tymi wydarzeniami.
Jako muzycy nie idziemy w orszaku. Od trzech lat odpowiadamy za oprawę muzyczną jego finału. Jesteśmy w miejscu, w którym jest Święta Rodzina.
Szkoła, do której chodzą nasze dzieci jest w projekcie szkolno-edukacyjnym„Węgielek”. Jest to część ogólnopolskiego projektu „Sternik”. W Katowicach to właśnie on odpowiada za organizację orszaku. Bierzemy więc udział w jego przygotowaniu.
Patrząc na aurę, współczuję Świętej Rodzinie. Będzie ją grała rodzina z malutkim dzieckiem. Będą musieli siedzieć na mrozie. Nie zazdroszczę, ale pewnie potrzebna jest ich ofiara.
Orszak Trzech Króli to także wspólne kolędowanie. Dlaczego warto śpiewać kolędy?
Bo tak naprawdę kolędy śpiewamy bardzo krótko. W sumie miesiąc i parę dni. Ja nie miałbym nic przeciwko, gdyby można było je śpiewać przez cały rok. Bo przecież Boże Narodzenie w nas powinno trwać cały rok.
Bardzo lubię ten czas. U nas w domu tradycyjnie dużo się kolęduje. W Wigilię, czy też w kolejne dni, kiedy zapraszają nas znajomi, bo wiedzą, że przyjedziemy z instrumentami. Z różnymi przeszkadzajkami, szurajkami.
Przez kilka lat mieliśmy zwyczaj, w drugi dzień świąt, przebierać się za kolędników, pukać do drzwi znajomych i śpiewać kolędy. Jeździły z nami nasze dzieci. Włączał się w to akordeonista z naszego zespołu z rodziną. Jak to zazwyczaj jest, zawsze do siatki coś wpadło. Przede wszystkim słodycze dla dzieci. Tak też można śpiewać kolędy.