Naukę polskiego rozpoczęli trochę „przez przypadek”. Po latach mówią zgodnie: – To najlepszy przypadek w naszym życiu.
W jednym z największych ośrodków akademickich na południu Włoch tylko na pierwszym roku języka polskiego uczą się 24 osoby. Polonistyka na Uniwersytecie im. Aldo Moro w Bari gości od 1970 roku. Od 16 lat zajęcia prowadzi prof. Janina Janas. To ona zapoczątkowała partnerskie kontakty z Uniwersytetem Śląskim w Katowicach. Mają się całkiem dobrze, jedynie włoski rząd rzuca kłody pod nogi. Jednak studenci się nie poddają. Wielu z nich po zakończonych studiach w Bari kontynuuje naukę w... Katowicach.
Chłoną polską literaturę
Cristiano, by zdążyć na zajęcia, wstaje już o 5 rano! Musi pokonać 100 km. Dokładnie tyle dzieli Taranto, gdzie mieszka, od Bari. – Jest niezwykle pilny i zdolny – mówi prof. Janas. Studenci nazywają ją zdrobniale „Profi”.
Przez dziesiątki lat uczy Włochów języka i literatury polskiej. Najpierw w Neapolu, a obecnie w Bari. W maju tego roku rzymski Instytut Kultury Polskiej zorganizował w Bolonii Festiwal Wisławy Szymborskiej. Narodowy konkurs na tłumaczenie jednego z wierszy polskiej noblistki wygrał Vincenzo. Na co dzień studiuje w Bari.
– Wybrałem polski, bo chciałem poznać jakiś „ambitniejszy” język. Jako dziecko wiele razy byłem w waszym kraju. Zabierali mnie rodzice. Do dziś mamy tam wielu przyjaciół. Z roku na rok moje zainteresowanie tym, co polskie, rosło: chłonąłem polską literaturę, fascynowałem się kulturą i sztuką. Uwielbiam też „Nie-Boską komedię” Zygmunta Krasińskiego. Najbardziej jednak inspiruje mnie polska poezja – opowiada.
– Vincenzo uwielbia tłumaczyć. Bagaż jego osobistych doświadczeń związanych z Polską jest ogromny – mówi prof. Janas. – Na egzaminie z literatury długo dyskutowaliśmy o polskich i włoskich dziełach literackich; analogiach, różnicach. To była czysta przyjemność – dodaje. Polską twórczością zachwycają się też inni włoscy studenci. Wśród nich jest Giuglia.
– Polska literatura w znacznej mierze pozbawiona jest jakiejś sensacji. Pomaga mi to inaczej spojrzeć na otaczający mnie świat – uśmiecha się zza okularów. Z racji niskiego wzrostu prof. Janas mówi na nią „Piccola”. Nie jest to w żadnym wypadku obraźliwe. Również Giuglia bardzo ceni twórczość Szymborskiej.
– Na jednych zajęciach „Profi” tłumaczyła nam, że jej wiersze są łatwe i konkretne. Początkowo absolutnie nic tego nie zapowiadało. Kiedy jednak zaczęliśmy czytać wiersze noblistki, zwłaszcza „Kota w pustym pokoju”, przyznaliśmy rację naszej profesor – opowiada. Od początku aspektami religijnymi polskiej literatury zachwycała się Maria. – Kiedy komentowaliśmy „Bogurodzicę”, „Kazania gnieźnieńskie” i „Kazania świętokrzyskie”, Marysia wykazywała wielkie zainteresowanie. Stawiała tysiące pytań, strasznie dociekała – mówi prof. Janas. – Mam wrażenie, że Polska ze swoją literaturą to cząstka mnie. Polskę, z jej twórczością, kocham tak jak Włochy – dodaje studentka.
I miei bambini
Polonistyka w Bari to jednak nie tylko studiowanie. Każdego roku studenci mają okazję poznać tradycje i zwyczaje polskie. Przed świętami Bożego Narodzenia razem z prof. Janas przygotowują spotkanie wigilijne. Również w tym roku przełamią się opłatkiem i złożą sobie życzenia. W przygotowania włączają się także przebywający na Erasmusie studenci z Polski.
– Będą świąteczne potrawy, zarówno polskie, jak i włoskie. Choć tych jest zdecydowanie mniej w porównaniu z naszymi. Przełamiemy się opłatkiem, zaśpiewamy kolędy i będziemy wyczekiwać pierwszej gwiazdy na niebie – mówi prof. Janas. Na zajęciach do swych studentów zwraca się najczęściej w języku polskim. – Ja kocham uczyć. Praca dydaktyczna jest sensem mojego życia. Studentów traktuję niemal jak własne dzieci. Nazywam ich „i miei bambini”.