Na Mszy z zarządem WUG-u, górnikami i ich rodzinami spotkał się bp Marek Szkudło.
Na dwa dni przed świętem patronki górników św. Barbary w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Katowicach modlił się w intencjach wszystkich pracujących pod ziemią i ich rodzin.
Zgromadzeni na Eucharystii modlitwą ogarnęli także ośmiu górników tragicznie zmarłych we wtorkowej katastrofie w kopalni "Rudna" w Polkowicach. Z powodu wstrząsu w kopalni miedzi i śmierci uwięzionych pod ziemią ludzi odwołano większość uroczystości barbórkowych.
- Patrząc na Jezusa, który otworzył oczy niewidomym, i mówiąc do was, którzy gromadzicie się, by modlić się za nasze górnictwo, chciałem prosić każdego z was i każdego z tych, którzy mają wpływ na (...) kształt górnictwa, aby ich oczy były wolne od mroku, aby widzieli wyraźnie. A widzieć wyraźnie górnictwo oznacza widzieć człowieka - wyjaśniał w homilii bp Marek Szkudło.
- W górnictwie nie chodzi bowiem tylko o kawałek czarnej skały, chodzi o przestrzeń ludzkiego życia. O kształt żywego serca, ludzkiego serca, górniczego serca - dodał.
Na rozpoczęcie i zakończenie swojego kazania zgromadzonych w kościele pod wezwaniem dwóch najważniejszych apostołów - świętych Piotra i Pawła - pytał, jaki związek ci święci mają z patronką górników św. Barbarą.
Ostatecznej odpowiedzi udzielił na koniec homilii. Jako wspólne wcześniej wymienił: "męczeńską śmierć, ścięcie mieczem jak Paweł, niekorzystanie z możliwości ucieczki jak Piotr, całkowite poświęcenie sprawie Chrystusa, miłość do krzyża".
- Barbórka, delikatne dziewczę z dojrzałymi mężczyznami, apostołami Piotrem i Pawłem, jedną ma cechę wspólną - wiedziała i wie, co jest naprawdę ważne. I chciałbym, żeby to było cechą wspólną nas wszystkich - wyjaśnił, kończąc swoje kazanie.
Po Mszy św. obecni w kościele modlili się za pracowników i ofiary podziemnych tragedii przy figurze św. Barbary litanią do patronki górników.