Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Miłosierny na ulicy

Porzucony obraz Jezusa Miłosiernego leżał na śmietniku. Przygarnął go miejscowy proboszcz. W Roku Miłosierdzia zaniósł go do wszystkich dzielnic parafii.

Codziennie do drzwi probostwa parafii św. Pawła w Rudzie Śląskiej-Nowym Bytomiu puka ok. 50 osób biednych i bezdomnych. Przychodzą tu po śniadanie. Kilku z nich bierze też udział w cotygodniowej Koronce do Miłosierdzia Bożego. – Ta modlitwa to pomysł Jezusa Miłosiernego i Ojca Świętego Franciszka – mówi ks. Jan Janiczek, proboszcz.

Pod barem i familokiem

Cotygodniowa koronka w różnych częściach parafii to odpowiedź na zaproszenie papieża do dobrego przeżycia Roku Miłosierdzia. W modlitewną akcję szybko włączyli się parafianie. – Co piątek gromadzi się od 100 do 150 osób – mówi Zygmunt Cichoń. – Ludzie sami prowadzą modlitwę. Kapłan rozpoczyna, a my kontynuujemy. – W Roku Miłosierdzia postanowiliśmy w ten sposób przepraszać miłosiernego Ojca i powierzyć Mu sprawy osobiste i parafialne – podkreśla Grzegorz Olszewski. – Bardzo często modlimy się o pokój na świecie, o zgodę i pojednanie. Taka modlitwa jest nam dzisiaj bardzo potrzebna – wtrąca Antoni Wałach.

Razem z Janem Wiesiołkiem dbają o nagłośnienie, niosą transparent i obraz Miłosiernego Jezusa. Parafianie spotykają się w różnych miejscach parafii. Koronkę do Miłosierdzia Bożego odmawiali już między blokami, przy zakładach pracy, szkole, ośrodku zdrowia, a nawet pod barem. Scenariusz ten sam: w dłoni różańce, obraz Jezusa Miłosiernego, nad głowami trzepoczący transparent z logo Roku Miłosierdzia i słowa wspólnej modlitwy: „Dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas i całego świata”. – Dla tych, co nie chodzą do Kościoła, taka forma manifestacji wiary była wielkim zaskoczeniem. Dziwili się, że katolicy modlą się na skrzyżowaniach, pod familokami, na ulicach – relacjonuje proboszcz. – Wielu z nich było obojętnych. Jednak niektórzy, wracając z pracy czy robiąc zakupy, zatrzymywali się. Czasem też idące ze szkoły dzieci modliły się razem z nami. Z wielu okien wychylali się starsi i schorowani parafianie – opowiada proboszcz. – Ludzie reagują różnie. Na przykład dzisiaj kilku młodych zaczęło wyzywać i krzyczeć. Nic sobie z tego nie robimy. To się zdarza. Może to jakiś znak. Mam nadzieję, że poprzez naszą modlitwę dotrzemy do tych miejsc i osób w parafii, które potrzebują duchowego uzdrowienia – zastanawia się.

Co mi chcesz powiedzieć?

Wspólnym cotygodniowym modlitwom towarzyszy niesiony obraz Jezusa Miłosiernego. – To było 15 lat temu. Dopiero co zacząłem być proboszczem – opowiada ks. Janiczek. – Nagle, na śmietniku, zauważyłem wizerunek Jezusa Miłosiernego. Nowiuteńki! Po zamieszczonej na odwrocie dedykacji przypuszczam, że nie spodobał się młodej parze i postanowiła się go pozbyć – tłumaczy. – Od tamtego czasu wizerunek ten wisi w moim pokoju. Pewnego razu, patrząc na Chrystusa, pomyślałem sobie: „Panie Jezu, co Ty mi chcesz przez to powiedzieć, skoro ja, przychodząc do tej parafii, znalazłem Ciebie w takim miejscu?”. Po 15 latach przyszła odpowiedź. Dedykację zasłoniliśmy i co piątek zabieramy go na modlitwę – dodaje.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy