O fascynacji kapłaństwem, odkrywaniu powołania misyjnego i afrykańskich zachodach słońca opowiada ks. Dawid Lubowiecki. 10 listopada udaje się do Zambii.
– Każdy z nas czegoś pragnie. Mamy swoje marzenia, plany na przyszłość, chcemy zrealizować nasze życiowe cele, a na końcu tej drogi czuć się spełnionym – mówi. – Odkąd pamiętam, moim marzeniem było poznawać Boga i trwać blisko Niego. Kiedy jako młody chłopak dołączyłem do wspólnoty oazowej, często pytano mnie, o co się można dla mnie pomodlić. Zawsze prosiłem o dar modlitwy. Szukałem Boga wszędzie: we wspólnych rozmowach, na rekolekcjach i w osobistych spotkaniach z drugim człowiekiem. W miarę upływu czasu czułem, że On jest Miłością. Że jest kochającym Ojcem. Zapragnąłem, aby wszyscy ludzie mogli o Nim usłyszeć – wyjaśnia.
Pragnienie, by zostać księdzem, poczuł, gdy miał 22 lata. – Pierwsze trzy lata kapłaństwa były cudowne. Wszędzie widziałem znaki Bożego działania. Doświadczałem tego, że Bóg naprawdę jest wśród nas, że jest Bogiem żywym i działa w naszym życiu. Czułem się spełnionym księdzem. Jednak po upływie 3 lat od święceń zacząłem odczuwać dziwną pustkę. Pytałem Boga: "Co się dzieje? Czego chcesz ode mnie"? – zastanawiał się.
Pewnego wieczoru wybrał się na spacer. Wpatrywał się w zachodzące słońce i zobaczył... obraz Afryki. – W sercu usłyszałem słowa: "Pójdź za mną" – opowiada.
Od tamtej pory minęły prawie 3 lata. – Za każdym razem, kiedy spoglądam na zachód słońca, widzę dokładnie ten sam obraz. Zastanawiałem się, czy to moje urojenie, czy Boże działanie. Coraz wyraźniej jednak czułem, że Pan Bóg daje mi wiele znaków. Że chce mnie właśnie tam posłać – tłumaczy.
– Zacząłem roczne przygotowanie w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. 10 listopada tego roku wyjeżdżam do pracy misyjnej w Zambii. Nie wiem, co mnie tam czeka, co Bóg dla mnie przygotował. Jestem jednak przekonany, że muszę Mu mocno zaufać i zostawić wszystko, co mam: rodzinę, przyjaciół, hobby (górskie wędrówki, sporty zimowe). Wszystko po to, aby jeszcze bardziej Mu się oddać i zawierzyć Jego opatrzności. Moją myślą przewodnią stały się słowa Psalmu 23: "Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną". Tak więc jadę.... na większą chwałę Bożą! – mówi.