Śląska Gospodyni ponownie wyruszyła za ocean. O peregrynacji obrazu Matki Bożej Piekarskiej w USA, mieszkających tam Ślązakach i ich wierze opowiada ks. Adam Zgodzaj, wikariusz piekarskiej bazyliki.
Nowojorskie „Ranczo” i polskie łzy
W czasie naszego pobytu w USA głosiliśmy Słowo Boże, a prowadząc „mini-rekolekcje", przybliżaliśmy historię piekarskiego sanktuarium oraz promowaliśmy dzieło budowy „Domu rekolekcyjno – Pielgrzymkowego Nowej Ewangelizacji „Nazaret”. W Nowym Jorku – „kotle kulturowym”, mieszka również wielu Polaków, a wśród nich, liczni Ślązacy. Spotkaliśmy ludzi z Rudy Śląskiej, Tychów, Katowic oraz Piekar Śląskich. To tylko niektóre miasta wspominane z nostalgią. W Nowym Jorku są też polskie parafie. Chcemy wspomnieć o dwóch z nich: św. Jadwigi Śląskiej we Floral Park, gdzie znaleźć można śląskie korzenie oraz św. Krzyża na Maspeth, gdzie czuliśmy się jak na serialowym „Ranczo”. Proboszczem ostatniej jest… biskup pomocniczy Nowego Jorku, który podobnie jak w czasie pierwszej naszej wizyty rok temu, urzekł nas swoją otwartością. Nowy Jork zapamiętamy jako miasto ogromne, nieraz przytłaczające, w którym Polacy próbowali rozpocząć nowe życie, ale często kosztem wielu łez, trudu zostawiania ojczyzny, rozłąkę z bliskimi. Jednocześnie jednak widzieliśmy jakie znaczenie w ich życiu mają właśnie parafie, które przynoszą Boga w ich życie i dają nadzieję. Zauważyliśmy, że jak tylko zaczynaliśmy przywoływać Maryję w Jej piekarskim wizerunku jako Matkę Sprawiedliwości i Miłości Społecznej, to zaczęli do nas podchodzić ludzie, którzy dzielili się nieraz tragicznymi historiami swojego życia. Na długo zapadnie nam w pamięć obraz kobiety, która zrozpaczona opowiadała o kłopotach swoich synów; narkomanii, przestępczości i przemocy trwającej w jej rodzinie. Coraz mniej dziwił nas obraz ludzi modlących się przed obrazem piekarskiej Madonny i przecierających łzy. Jednocześnie znikał kreowany często obraz Ameryki – raju na ziemi.