Śląscy kapłani pracujący w Czechach dziękują abp. Skworcowi. Opowiadają także o posłudze duszpasterskiej.
- Posługa poza granicami kraju wiąże się z wieloma zmianami. Ja odczytałem swoje powołanie misyjne i nawet nie myślałem jak to będzie po decyzji. Po prostu byłem gotowy pomagać - mówi ks. Jarek Zygmunt, który od 4 lat pracuje w diecezji Českié Budějovice.
Śląski kapłan opiekuje się trzema parafiami: Horni Cerekev, Vesela i Rynarec, którą są oddalone od siebie o ok. 10 kilometrów.
- Posługa tutaj wiąże się z duszpasterstwem „w drodze”. Ale mimo odległości, są tu wierzący, którzy potrzebują nas, kapłanów - dodaje.
Cztery lata pracuje tam również ks. Marcin Piasecki. - Powierzono mi pieczę nad 5 parafiami (...). Główną trudnością jest konieczność dojazdów do poszczególnych kościołów i prowadzenie administracji "razy pięć" (księgi, rachunki itp.) - opowiada. - Smuci niewielka liczba praktykujących, [zaledwie] na poziomie 2 proc. Jednocześnie radością jest, że jeśli już ktoś praktykuje, zależy mu na czymś więcej, chce uczestniczyć w tworzeniu żywego Kościoła - dodaje ks. Piasecki. - Zastanawiające jest dość powszechne poszukiwanie "namiastek duchowości" z pogranicza ezoteryki, wróżbiarstwa, New Age, religii Wschodu. Twierdzę, że to nie jest kraj ateistyczny, ale pogański. Nie spotykam się z jawną wrogością wobec Kościoła czy wiary, przeciwnie - z życzliwością i zainteresowaniem, zarówno ze strony osób prywatnych jak i instytucji. Nie potrafię zrozumieć szerzącej się mody na "pogrzeb bez obrzędu" (oddanie ciała do kremacji bez jakiejkolwiek formy publicznego pożegnania) czy nieodbieranie urny z prochami zmarłego - dodaje śląski kapłan.
Nieco dłużej w Czechach posługuje ks. Marcin Żelazny. Obecnie sprawuje pieczę nad czterema parafiami. W jednej z nich od 9 lat jest administratorem.
- W diecezji českobudejovickiej pracuję już 11 lat - opowiada. - Na początku byłem wikariuszem w katedrze św. Mikołaja i jednocześnie administratorem w parafii w pobliżu Českých Budejovic. Od 9 lat posługuję na południu Czech w parafii Trhové Sviny. Stamtąd dojeżdżam do trzech mniejszych parafii - mówi ks. Żelazny.
- Ale i tak wszyscy zwracają się do mnie: Pane faráři - dodaje. Spotkanie z abp. Skworcem było dla niego wielkim przeżyciem i radością.
- Dziękuję za ten czas i ojcowskie błogosławieństwo na dalsza służbę, ale przede wszystkim za modlitwę, o której zapewnił mnie abp Skworc po powrocie do ojczyzny. Jestem wdzięczny za zainteresowanie naszą praca i służbą w Czechach - dodaje.