Philippe Basinas w drodze na ŚDM pokonał dwa oceany, sześć lotnisk i 22,5 tys. km. Zajęło mu to trzy dni. Można? Można!
Nikt nie miał dalej na Śląsk niż 24-letni Philippe Basinas ze słynnej wyspy Tahiti. No i 37 jego towarzyszy, którzy gościli w Pszczynie i Jastrzębiu-Zdroju z okazji Światowych Dni Młodzieży. Tahiti wchodzi w skład Polinezji Francuskiej. Leży po przeciwległym w stosunku do Polski krańcu kuli ziemskiej. Aby dostać się na ŚDM, Philippe i jego przyjaciele polecieli najpierw na Wyspę Wielkanocną, gdzie mieli przesiadkę do Chile. Trzecim samolotem „przeskoczyli” na wschodnią stronę Ameryki Południowej, do São Paulo w Brazylii. Uff, połowa drogi już była za nimi... Stąd poleciało z górki: samolotem przez następny ocean do Paryża i z Paryża do Krakowa. Na przywitanie z mieszkańcami Jastrzębia Philippe założył tradycyjny naszyjnik, noszony przez mężczyzn na niewielkim wulkanicznym archipelagu Markizów. Stamtąd pochodzi. Dziś Philippe mieszka w Papeete na Tahiti.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.