Pytał abp Karol Wojtyła. Było to roku 1966 podczas obchodów Milenium Chrztu Polski. Wygłosił wtedy naukę stanową dla mężczyzn.
– Zapytasz, po co wy tu rokrocznie: górnicy, hutnicy, umysłowi przychodzicie wielotysięczną – półmilionową rzeszą do Piekar? Po co? Po to, ażeby się oddać Bogu. Czujecie, że nie wystarczy, aby tylko pod waszymi kilofami pękał węgiel, ażeby się lała ruda, ażeby powstawały w waszych warsztatach i w fabrykach coraz to bardziej postępowe produkty. Czujecie, że to dla was, dla ludzi, nie wystarczy, że jeszcze człowiek coś musi oddać Bogu – wyjaśniał pątnikom.
On sam Pani Piekarskiej powierzał się co roku. W pewnym sensie wrósł w to sanktuarium. Doskonale wiedział, że Piekar nie da się tak po prostu zapomnieć. – Nie myślcie sobie, że ja z tego piekarskiego wzgórza tak łatwo się wyprowadzę – mówił na spotkaniu ze Ślązakami w 1979 roku.
Na kalwaryjskim wzgórzu padały mocne słowa. Upominał się o ludzi pracy. Stawiał im też konkretne wymagania. Tak było podczas ostatniej pielgrzymki metropolity krakowskiego w 1978 roku. – Idźcie, drodzy bracia i siostry, synowie Boży z tej piekarskiej kalwarii. I jako synowie Boży postępujcie. Wszędzie. W domu, w kopalni, na roli czy w warsztacie pracy. W szkole. Gdziekolwiek. Jako synowie Boży postępujcie. Mocni w wierze. Amen.
Te słowa nie straciły na ważności. Wybrzmiewają dzisiaj z nową mocą. A Piekary nie przestają zadziwiać. Jak to jest, że po spotkaniu u Matki Miłości i Sprawiedliwości Społecznej czujemy się umocnieni i pełni nadziei?
– Byłem przy ojcu świętym tyle lat. Tyle odwiedziliśmy przy jego boku krajów na świecie, ale nigdzie nie spotkałem takiej pielgrzymi jak tu, do Piekar, do Matki Bożej – wspominał rok temu kard. Dziwisz.
A wy po co przychodzicie do Piekar? To jedyne takie miejsce na świecie!
Przeczytaj także: