Pokonani Niemcy wznieśli ręce do góry – tak, jak 77 lat temu pod Wyrami.
Śląskie pułki Wojska Polskiego wychodzą do przeciwnatarcia - inscenizacja bitwy wyrskiej Przemysław Kucharczak /Foto Gość Obie strony wprowadzały do walki coraz większe siły. Niemcy rzucili do bitwy dwa czołgi (PzKpfw Pz-I i PzKpfw Pz-II). Zatrzymała ich znakomita polska armata przeciwpancerna wz. 36, produkowana na licencji Boforsa. - Proszę zobaczyć, z jaką łatwością toczy ją trzech żołnierzy. Ona z odległości kilkuset metrów wręcz masakrowała niemieckie czołgi - mówił Paweł Lekki.
Po polu krążyła polska tankietka, bijąc z karabinu maszynowego. - Nie wiem, jak oni w tym walczyli, to się nagrzewa do 70 stopni - żalił się jeden z polskich pancerniaków.
Część Niemców poddaje się - inscenizacja bitwy pod Wyrami Przemysław Kucharczak /Foto Gość Odezwała się wreszcie i polska artyleria. Aż w końcu śląskie pułki Wojska Polskiego w energicznym przeciwnatarciu odzyskały stracony wcześniej teren.
- Zgodnie z prawdą historyczną znowu zwyciężyliśmy pod Wyrami! - wołał Paweł Lekki. - Brawa dla chłopaków w mundurach feldgrau [niemieckich, szaro-zielonych - przyp. PK]! Choć w 1939 r. bym tego nie powiedział... Ale to są nasi rekonstruktorzy. I brawa dla naszych w mundurach khaki [polskich, brązowo-zielonych - przyp PK]!
Ślązacy z 73 i 75 pułków piechoty Wojska Polskiego mieli w 1939 roku pod Wyrami, Gostynią czy Żwakowem poczucie zwycięstwa. Mimo to jednak musieli sami się wycofać w obawie przed okrążeniem, bo Niemcy przerwali polski front na innych odcinkach.
Tę mało znaną bitwę przypomniało Stowarzyszenie Na Rzecz Zabytków Fortyfikacji "PRO FORTALICIUM" wraz z gminą Wyry.