Spadały na nią bomby, plądrowali ją Sowieci. Rybnicka lecznica ma 130 lat.
Uroczystości 130-lecia szpitala psychiatrycznego w Rybniku i kościoła, który od początku działa na terenie lecznicy, rozpoczęły się w piątek 20 maja.
W samo południe spod kościoła wyruszyła orkiestra dęta z kopalni Rydułtowy. Muzycy zatrzymywali się przed każdym szpitalnym oddziałem, zapraszając pacjentów i personel na jubileuszową Mszę Świętą.
Eucharystię koncelebrowali księża związani ze szpitalem i przyszpitalnym kościołem, ks. Tadeusz Adamczyk, ks. Zygmunt Wiśniowski (byli kapelani) i ks. Krzysztof Muras (obecny kapelan).
- Rozpoczynamy dzisiaj nasze dziękczynienie w tym szczególnym miejscu, które zostało wybudowane wraz z całym szpitalem, aby człowiek mógł umacniać swojego ducha. To niesamowita siła, dzięki której człowiek może przezwyciężyć wszystko, poukładać sobie życie. To jest fundament całego leczenia - mówił w czasie kazania ksiądz Krzysztof Muras.
Przedstawiciele każdego oddziału przynieśli własnoręcznie wykonane i podpisane serca ze specjalnymi podziękowaniami, które w czasie ofiarowania złożyli na ręce kapelana.
- To dopiero początek obchodów. Szpitalna Galeria pod Wieżą zorganizuje wystawy, najbliższy wernisaż już 17 czerwca na uroczystość Brata Alberta, który jest patronem malarzy. Zostaną wystawione prace pacjentów i personelu. Personel namalował m.in. Drogę Krzyżową w naszym kościele. Teatr pacjentów „To My” przygotowuje również przedstawienie - opowiada ks. Krzysztof Muras.
Historia szpitala i kościoła jest bardzo barwna i dramatyczna. W 1886 roku szpital i kościół zostały poświęcone i oddane do użytku. Świątynia była wielowyznaniowa, służyła katolikom, Żydom i protestantom.
W czasie II wojny światowej na kościół spadły bomby, ale... nie wybuchły. Został jednak zdewastowany - zwłaszcza przez wojska sowieckie, które pokradły, co się dało. Pijani żołnierze chodzili po rynku i dmuchali w piszczałki organowe, skradzione ze szpitalnej światyni.
Pod koniec lat 70. XX wieku postanowiono odbudować kościół. Ksiądz Blacha zmobilizował wiernych i sam zakasał rękawy. Za ratowanie zabytków miasta ksiądz ten dostał później specjalne podziękowanie od... I sekretarza partii w Rybniku.