W górnictwie nie będzie czystek, nocnych najść do gabinetów prezesów i włamań do ich sejfów, co niedawno obserwowaliśmy.
Minister energii Krzysztof Tchórzewski zaprezentował się w Katowicach w towarzystwie swych najbliższych współpracowników, miejscowego lidera PiS Grzegorza Tobiszowskiego, obecnie sekretarza stanu w tym ministerstwie, min. Wojciecha Kowalczyka z Ministerstwa Skarbu oraz prezesa Kompanii Węglowej Krzysztofa Sędzikowskiego . Ten zespół, powiedział, będzie odpowiadał za dalszą restrukturyzację górnictwa. Nie będzie więc na tym odcinku czystek, nocnych najść do gabinetów prezesów i włamań do ich sejfów, co niedawno obserwowaliśmy na innych polach politycznych zmagań.
Minister Tchórzewski ma świadomość czekających go wyzwań. Pozostawił na stanowisku Sędzikowskiego, który uporał się z trudnym zadaniem ocalenia Kompanii. Już w połowie roku miała przestać istnieć, ale na skutek opieszałości rządu Ewy Kopacz, nie zdołano jej zastąpić żadnym innym bytem. Sędzikowski zdobył zaufanie związków zawodowych i jesienią, podał się sam do dymisji, która nie została przez min. Tchórzewskiego przyjęta. Okazało się także, że właściwie nie ma alternatywy dla programu wypracowanego przez min. Kowalczyka, który zakładał połączenie spółek węglowych z energetycznymi. Problemem było przeprowadzenie całej operacji w taki sposób, aby nie została oceniona przez Brukselę jako niedozwolona pomoc publiczna.
Kowalczyka w Brukseli znają i jego argumentacja była tam przyjmowana ze zrozumieniem. Także związkowcy, którzy jesienią ostro krytykowali rząd za niewypełnienie styczniowego porozumienia, zakładającego powstanie Nowej Kompanii Węglowej, oszczędzali Kowalczyka. Mieli świadomość, że nie od niego zależało podejmowanie rządowych decyzji, a zwłaszcza ich egzekwowanie od spółek energetycznych. Jednocześnie min. Tchórzewski zapowiedział, że nie będzie realizowana fikcyjna restrukturyzacja górnictwa za pomocą dziwnego podmiotu o nazwie Towarzystwo Finansowe Silesia, co przewidywały uchwała rządu Kopacz.
TF Silesia ma współtworzyć Nową Kampanię Węglową, ale jako jeden z podmiotów, a nie właściciel. Zmiany w górnictwie powinny być priorytetem rządu. Chodzi przecież o przetrwanie narodowej branży oraz zachowanie alternatywnych źródeł energii. Jeśli nie będziemy mieli oparcia w polskim węglu, jutro Gazprom podyktuje nam nowe ceny gazu, a tani węgiel ze Wschodu, także będzie droższy, gdy nie będzie miał w Polsce konkurencji. Stawka w tej grze jest więc nie tylko stworzenie nowego bytu, który na nowo zorganizuje największą spółkę górniczą w Europie, ale także przyszłość tej branży oraz bezpieczeństwo energetyczne kraju.
Obecna sytuacja górnictwa jest trudna. Branża zamknie rok wydobyciem ok. 71 mln ton. Jednak starty z tego tytułu wynoszą już ok. 1 mld 600 mln zł. Wszystkie zobowiązania górnictwa na koniec października wyniosły około 14,3 mld zł. Lepiej zaś nie będzie, gdyż w najbliższym czasie węgiel nie będzie drożał. W takiej sytuacji ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałoby górnictwo byliby politycy z bolszewickim zapałem i przekonaniem, że wszystko wiedzą lepiej. Min. Tchórzewski przekonywał w Katowicach, że konieczne zmiany będzie przeprowadzał konsekwentnie, ale korzystając z doświadczenia poprzedników oraz prowadząc systematyczny dialog ze związkami zawodowymi. Niby nic wielkiego, a cieszy i daje nadzieję na rozumne działania.