Osiągnięcia nauki, techniki i medycyny służą człowiekowi. Równocześnie rozwój współczesnej medycyny niesie ze sobą wiele moralnych dylematów.
O tym, jakie dylematy wiążą się z rozwojem badań prenatalnych, respiratorów, technik transplantacyjnych, dializatorów oraz z odkryciem genomu, można było dowiedzieć się podczas wykładu ks. dr. hab. Antoniego Bartoszka pt. „Moralna ambiwalencja współczesnej medycyny”. Wystąpienie to było częścią konferencji „Dehumanizacja medycyny”, która odbyła się w katowickim Domu Lekarza.
- Chcieliśmy pokazać, że we współczesnym świecie coraz częściej pacjent jest traktowany jako klient, a lekarz jako osoba świadcząca usługi. Coraz więcej przepisów prowadzi do obniżenia zaufania do lekarzy. Pragniemy podjąć dyskusję, by tę sytuację zmienić. Dlatego 10 października o godz. 10 zorganizowaliśmy naszą konferencję. Mamy nadzieję, że to będzie strzał w dziesiątkę - mówił dr n. med. Jacek Kozakiewicz, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Katowicach.
- Cieszę się, że Śląska Izba Lekarska oraz Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich Oddział Śląski zorganizowały tę konferencję. To da powody do powtórnego spojrzenia na człowieka jako na całość. Bo tylko biologiczne, socjologiczne, psychologiczne i duchowe spojrzenie na jednostkę pozwoli zobaczyć ją w całości. W dzisiejszym świecie trzeba bić na alarm, by lekarze wrócili do medycznej tożsamości. Do czasów, gdy człowiek jest traktowany jako całość i jest dla lekarza najważniejszy. On, a nie przepisy - mówiła dr n. med. Wanda Terlecka, prezes Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich.
Konferencja rozpoczęła się minutą ciszy dla uczczenia pamięci zmarłego niedawno prof. dr. hab. n. med. Szczepana Łukasiewicza.
- Będę tu krótko, bo zaraz jadę na pogrzeb profesora Łukasiewicza - mówił prof. Marian Zembala, minister zdrowia. - Pamiętajmy, że dla lekarza najważniejszy powinien być Dekalog, bo on jest ostateczną barierą dla nieetycznych działań. Kiedy byłem w latach 80. w Holandii, bardzo mnie zdziwiło, że tam ludzie nie traktują lekarzy jak bogów. W procesie leczenia pacjentów wszyscy byli ważni, również niedocenianie u nas wtedy pielęgniarki. U nas umieralność wynosiła ok. 15 proc., u nich 5 proc. Obecnie sytuacja się poprawiła, ale uważam, że my ciągle za mało umiemy służyć pacjentowi.
O wpływie przemian gospodarczych na relację lekarz - pacjent mówił dr n. med. Marcin Jabłoński.
- W dzisiejszych czasach wielkie znaczenie ma zjawisko finansalizacji. To powoduje, ze relacje zastępowane są transakcjami. Ważne są przepisy, pomiędzy pacjentem a lekarzem jest coraz więcej pośredników, np. NFZ, a chory zaczyna być traktowany jako klient. Najgorsze jest to, że osoby wychowywane w takiej nomenklaturze nie widzą innych perspektyw. Dla nich pacjent musi być opłacalny. Coraz częściej pojawia się trójwarstwowa medycyna: dla klas wyższych, gdzie za pieniądze można kupić wszystko; średnia „ustaw się w kolejce, to się w końcu doczekasz”, oraz niższa, czyli osoby nieubezpieczone, bezradne i ciężko chore - przestrzegał dr Jabłoński.
Prof. Jan Duława przedstawił różnicę między biznesem a medycyną. - Owszem, może się zdarzyć, że te dwie wartości są podobne, ale tylko wtedy, kiedy dotyczą dobra pacjenta. Jest jednak szereg różnic, m.in. taka, że biznes jest moralnie obojętny, a medycyna musi być moralna, nawet jeżeli, niestety, zdarzają się niemoralni lekarze. Pamiętajmy: leczymy chorego, nie chorobę - chorobę zwalczamy - mówił.
Oprócz lekarzy na spotkanie przybyli również uczniowie II LO im. M. Konopnickiej w Katowicach. - Pani profesor zapytała, kto chce iść i od razu podniósł się las rąk. Nie przeszkadzało nam nawet to, że dziś jest dzień wolny od szkoły - mówiła Joanna Rozynek. A Weronika Wielek dodawała: - W domu byśmy albo spały, albo grały na komputerze, a tu możemy się czegoś nowego dowiedzieć.
- Wszystkie chcemy iść na medycynę i ważne jest dla nas, by być dobrym lekarzem - opowiadała Aldona Czech. - Poza tym to dla nas szansa, żeby zobaczyć, jak taka konferencja wygląda. Jesteśmy w pierwszej klasie ogólniaka i wcześniej nie miałyśmy okazji być na konferencji naukowej - dopowiadała Basia Żurke.