Na postoju tańczą, opowiadają kawały i... udzielają wywiadów.
Postój. To zdaje się najbardziej upragniona część pielgrzymkowego dnia. Nie wszyscy jednak są zmęczeni. A już na pewno nie Mariusz i Małgosia Pielorzowie, małżonkowie z Żor-Roju i ich dzieci: Marta (15 l.), Maks (10 l.), Weronika (13 l.) i Janek (3 l.)
Rodzina z Żor w komplecie Joanna Juroszek /Foto Gość W komplecie w grupie III pielgrzymują po raz pierwszy. Ale pieszo do Maryi w mniejszych podgrupach szli już wielokrotnie. Zresztą to na pielgrzymce się poznali. Mariusz w drodze wychodził i wymodlił sobie Małgosię.
W piątek na pielgrzymce wspólnie świętowali 16. rocznicę zawarcia sakramentu małżeństwa. - Pielgrzymka zbliża nas do Boga i do siebie - uważa Mariusz. Wie, o czym mówi: do Maryi idzie już 20. raz, a jego żona - 14. Dzieci też kilka pielgrzymek mają już za sobą.
A jak idzie się dzieciom? Marta i Maks odpowiadają jednocześnie. Dziewczynka mówi, że dobrze, a chłopiec - że ciężko. - Ciężko, ale dzielnie - z uśmiechem komentuje to ich tata.
Mariusz jest podobno znawcą od kawałów. Ale pierwszym chętnym do mówienia dowcipów okazuje się Maks. Źródło: "Mały Gość Niedzielny". - Jasiu przychodzi do domu z workiem jabłek. Mama się pyta: "Skąd je masz?". A on: "Od sąsiada". "A czy on o tym wie?". "No pewnie, przecież mnie gonił" - opowiada dziesięciolatek.
Zmęczenia nie okazywali także ci, którzy dali wkręcić się w kolejne pielgrzymkowe tańce. Tym razem nauczyli się hinduskiego "Tunak Tunak". Ich wodzirejami byli klerycy śląskiego seminarium: Wojtek Kamiński i Kuba Gojny. - Widzimy, że te tańce mają duże wzięcie. To wprowadza bardzo dobrą atmosferę integracji, jedności, a przecież o to na pielgrzymce chodzi, prawda? - stwierdza kl. Kuba. Trudno się z nim nie zgodzić. Poniżej próbka ich umiejętności:
MVI 0682
Gość Katowicki