– Będą wymagali pomocy psychologicznej i psychiatrycznej – mówiła o osobach zażywających dopalacze, w tym „Mocarza”, dr Beata Chwalba.
Osoby sięgające po dopalacze chcą dobrze się poczuć, mieć wrażenie, że wszystko rozumieją. – Ale tak jest tylko na początku. Później ta osoba zaczyna być rozdrażniona – mówi dr Chwalba.
Ten numer nie przejdzie
Aleksandra Kruszyńska, psycholog z ROM-E „METIS”, radziła rodzicom, żeby w razie wątpliwości co do tego, czy ich dzieci mają kontakt z dopalaczami, konsultowali się ze specjalistami.
– Sprytny nastolatek nawet w razie wpadki okłamie rodziców i nauczycieli, wmawiając im, że to był pierwszy raz. U specjalisty, terapeuty ten numer nie przejdzie. Jeśli więc macie wątpliwości, idźcie do niego, a on wasze wątpliwości albo potwierdzi, albo was uspokoi – mówiła. Poleciła też broszurę dla rodziców na stronie internetowej Krajowego Biura Przeciwdziałania Narkomanii.
Może trochę pracy?
Aleksandra Kruszyńska mówiła również, że młodzi potrzebują żyć na wysokim poziomie adrenaliny. Jeśli jej nie mają, czasem próbują jej sobie dostarczyć w inny sposób. Podkreślała, że szczególnym czasem są wakacje. – Gdyby ten młody człowiek był „zagospodarowany”, np. popracowałby parę godzin w ciągu dnia i dopiero później miałby czas na odpoczynek, to by te sytuacje wyglądały inaczej – podpowiadała.
Głębiej leżące przyczyny, związane z coraz powszechniejszym u Polaków trybem życia, wskazywała dr Beata Chwalba. – Każdy ma dziś swój pokój i swój laptop – tata, mama, siostra, brat. Spotkałam się nawet z tym, że w domu ludzie wysyłają do siebie maile z pokoju do pokoju, bo im się nie chce wyjść i porozmawiać – powiedziała.