Choć błyskawicznie mnoży czterocyfrowe liczby, nie potrafi podać wyniku odejmowania czterech od pięciu. Płacze jak dziecko, gdy wyłączy mu się telewizor. To jeden z bohaterów.
Aktorka Agnieszka Radzikowska wyreżyserowała spektakl "Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem". Wraz ze studentami III roku Studium Aktorskiego przy Teatrze Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach, których uczy, przygotowała przedstawienie dyplomowe. Bardzo udane.
Autor, Oliver Sacks, neurolog i psychiatra, analizuje to, co się dzieje, kiedy w mózgu następują jakieś zmiany. Pokazuje, jakie lęki drzemią ukryte w naszych umysłach, i jak niewiele potrzeba, by się ujawniły.
Autyzm, schizofrenia, zespół Tourette’a - to jedynie niektóre zaprezentowane schorzenia. Studiowanie ich zawsze prowadzi do stawiania zasadniczych pytań egzystencjalnych.
Właśnie taki jest spektakl, który 6 maja można było obejrzeć na Scenie w Malarni Teatru Śląskiego (7 maja o 19.30 będzie wystawiony jeszcze raz). Adepci sztuki aktorskiej wcielają się na przemian w lekarzy i pacjentów.
Taniec na tle liter opisujących schorzenie Mirosław Rzepka /Foto Gość - Choroby psychiczne to ważny i aktualny temat - mówi Agnieszka Radzikowska, reżyserka. - Nikt z nas nie wie, czy jutro nie obudzi się ze zmianami w mózgu. Ten problem dotyka coraz większej liczby osób. Poza tym sztuka, w której studenci mogą się wcielać na przemian w pacjentów i lekarzy, daje możliwość pokazania warsztatu, techniki aktorskiej.
- Znakomicie sobie z tym Agnieszka poradziła. To trudny dramaturgicznie temat, wymagający jednocześnie dystansu, właściwej formy i głębokiego wejścia w zagadnienie. Znakomita robota - zarówno reżyserska, jak i pedagogiczna oraz aktorska - mówi Andrzej Dopierała, doświadczony aktor Teatru Śląskiego, twórca "Teatru Bez Sceny".
Bez tej wiedzy, jaką przekazuje nam Oliver Sacks, nasze rozumienie ludzi i rozumienie znaczenia mózgu jako siedliska psychiki byłoby uboższe. Bez sztuki Studium Aktorskiego przy Teatrze Śląskim nasze rozumienie tego, o czym pisze Oliver Sacks, byłoby o wiele mniej wyraziste. Po premierze owacja na stojąco trwała kilka minut. Aktorzy zasłużyli na taką reakcję publiczności.