Pozostało jeszcze ok. 25 metrów. Mimo to prace idą bardzo wolno.
Wcześniej zakładano, że otwór prowadzony z powierzchni będzie gotowy w niedzielę w nocy lub w poniedziałek rano.
Jednak jak podaje Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, rano 4 maja świder pracował powoli, aktualnie postęp wiercenia wynosi ok. 1,5 metra na godzinę. Świder jest na poziomie 1023,5 metrów.
"Odwiert wszedł do strefy wpływów, jakie eksploatacja węgla poniżej wywarła na skały. Mogą tam występować mikrospękania, szczeliny. Nie wiemy, jakie mogły być następstwa wstrząsu z 18 kwietnia. Odwiercony materiał przenoszony jest na powierzchnię wraz z podawaną z powierzchni wodą do płuczki. Gdyby nastąpiła ucieczka tej wody, wiercenie stałoby się praktycznie niemożliwe" - tłumaczy W. Jaros.
Podczas wiercenia nastąpiły też problemy techniczne z silnikiem wgłębnym. Firma prowadząca odwiert wyjaśnia, że obecna prędkość wykonywania odwiertu jest dobrana z uwagi na skuteczność wiercenia, zminimalizowanie ryzyka kolejnych przestojów oraz konieczność utrzymania pionu.
Kombajn drążący nowy chodnik dotarł do 278,5 metra od punktu przyjętego jako "zero". Jest więc 103,5 metra dalej niż poprzednio w dowierzchni centralnej dotarli ratownicy.
Akcja w kopalni "Wujek" Ruch Śląsk trwa już ponad dwa tygodnie. Do silnego wstrząsu doszło w sobotę 18 kwietnia. Od tej pory pod ziemią uwięzionych jest dwóch górników. Ich los pozostaje nieznany.