Nawet ze szpitalnego łóżka kierował zespołem. Słoneczni nie mogą uwierzyć, że go już nie ma.
- Druh Edward zmienił w moim życiu wszystko, poniekąd tak właśnie było - mówi Ewelina Sobczyk, dziś absolwentka Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach (na zdjęciu z mistrzem - z prawej) Archiwum Eweliny Sobczyk Pamiętam, kiedy na pierwszej próbie po dostaniu się do Słonecznych druh Edek opowiadał o wartościach, którymi kierują się członkowie Zespołu. Jako przykład uczciwości podał historię dwuzłotówki, którą ktoś zgubił a znalazca oddał.
Drugim bardzo ważnym dla mnie wspomnieniem jest czas, kiedy jechaliśmy pociągiem do Moskwy. Jechali z nami artyści ówczesnej polskiej sceny muzycznej (Rodowicz, Vox), każdego korciło, by dostać chociaż autograf.
Druh wtedy mówił nam: „Wy też jesteście artystami”. Te słowa wzmacniały w nas poczucie własnej wartości, ważności tego, co robiliśmy... Wtedy żartowaliśmy z tego.
Jednak dzisiaj z perspektywy czasu oceniam sprawy inaczej i jestem pełna podziwu i szacunku dla druha Edka, który poświęcił swoje życie dla nas, młodych...
Bardzo Mu za to dziękuję.
Ola Słowik, Katowice