Żyłam tak obok, tak samolubnie, tak skupiona na sobie. Tyle razy Go ukrzyżowałam, tyle razy Go zabiłam, oplułam, świadomie o Nim źle mówiłam, wyśmiewałam… Dlaczego oni dziękują za kogoś takiego jak ja?
Monika wraca do domu. Dwa tygodnie później Ania proponuje jej Seminarium Odnowy Wiary, też organizowane przez Centrum Duchowości Ruchu Światło–Życie w Tychach. Spotkania odbywają się w soboty. Jadą na pierwsze z nich. Załamka. Średnia wieku uczestników: 70 lat. „Głupi żart Pana Boga” – myśli Monika.
Poznaje swoją grupkę i nagle zaczyna w tych osobach wiedzieć swoją historię. Zaprzyjaźnia się z animatorką Danielą. Czeka na każde sobotnie spotkanie, czyta Pismo Święte, szczególnie Psalmy i Listy św. Pawła. Powoli zaczyna naprawiać się jej sytuacja rodzinna. Bóg mówi do niej w jej prostym, zwyczajnym, języku. – Jedna niedziela – siedzę sobie w ogródku i zaczynam płakać. Myślę sobie: „Boże, cały czas nie wiem, gdzie jesteś. Dlaczego to wszystko wydarza się w moim życiu?”. Poszliśmy na Mszę. Kazanie zaczyna się od słów: „Na pewno nieraz, a może i dzisiaj, sobie myślisz, gdzie jest Bóg, gdy zdarza się coś złego w twoim życiu czy gdy wokół panuje zło…” – wspomina z uśmiechem.
Zobacz i posłuchaj świadectwa Moniki:
Świadectwo MonikiPewnego razu Daniela proponuje jej modlitwę wstawienniczą. Monika trafia do grupy ks. Piotra Kontnego. Modlitwa trwa półtorej godziny. Monika przyjmuje Jezusa jako swojego Pana. Potem przychodzi czas na spowiedź generalną. Bardzo pomaga jej ks. Piotr. Po spowiedzi – modlitwa uwielbienia. Monika fizycznie doświadcza oczyszczenia duszy. Ogromny ból, szloch.
– Czułam, jakby ktoś ze mnie ściągał ciężkie ołowiane części, skorupy, jakbym przez chwilę była bez ciała. Wydawało mi się, że zwariowałam. A najlepsze było następnego dnia rano. 25 maja 2014 r. otworzyłam oczy i normalnie urodziłam się na nowo. Z nową głową. Nagle doznałam amnezji. To, co jeszcze wczoraj mnie dręczyło, to, z czym sobie nie radziłam, co chciałam uporządkować, On wziął! W sierpniu Monika pojechała na kolejne badania. Okazało się, że nie ma żadnych śladów po guzie mózgu. Po prostu zniknął. Co najlepsze, Monika w ogóle o to się nie modliła. Prowadzi międzynarodowe szkolenia, pisze wiersze, w których pojawia się Bóg. Nie jest pozbawiona pokus i upadków, ale prawie codziennie stara się uczestniczyć we Mszy. To dla niej przepiękne spotkanie z Przyjacielem.
– Chcę mieć odwagę bycia Jego narzędziem. Być żołnierzem Jezusa na szpilkach, z umalowanymi ustami, w modnych ciuchach. Codziennie się Nim zachwycam, a im bardziej czuję swoją niedoskonałość, tym mocniej uświadamiam sobie, że On jest doskonały.