Aula Wydziału Teologicznego UŚ pękała w szwach, kiedy 240 osób zgromadziło się w niej na pierwszej sesji plenarnej.
Trzeba było dostawić dodatkowe krzesła. Na pierwszy ogień zostały rzucone dwie komisje: ds. Dziedzictwa Kościoła Katowickiego i ds. Kultury. Obradom przewodniczył abp Wiktor Skworc. Brali w nich udział także abp senior Damian Zimoń oraz bp Adam Wodarczyk i bp Marek Szkudło. Wśród zaproszonych gości znaleźli się przedstawiciele innych Kościołów. – W młodszych pokoleniach następuje wyczerpywanie się religijności przejętej wraz z kulturowym dziedzictwem – powiedział abp Skworc, otwierając sesję.
– Ludzie młodzi albo doświadczą i świadomie wybiorą Chrystusa, a wraz z nim wspólnotę Kościoła, albo odstawią Go na margines swego życia wraz z porzucanymi nawykami i tradycjami. To jest także zadaniem synodu: wsłuchiwać się w głos Ducha Świętego i poszukiwać nowych narzędzi ewangelizacji. Arcybiskup senior, który w latach 70. był aktywnym uczestnikiem I Synodu Katowickiego, potwierdził, że dawniej było prościej, także na gruncie duszpasterskim. – Wszystko było wiadomo: czarne jest czarne, białe jest białe, prawa – lewa strona. Kościół był ostoją wolności. Dzisiaj to już nie wystarcza. Dlatego też trudność tego synodu jest większa. Na sesję obie komisje przygotowały projekty dokumentów zawierające zarządzenia i zalecenia. Podczas obrad członkowie synodu wnosili propozycje poprawek i głosowali nad ostatecznym kształtem dokumentów. – Dlaczego akurat te dwie komisje występują jako pierwsze? Bo wydawało nam się, że są najmniej kontrowersyjne… – wyjaśnił ks. Grzegorz Strzelczyk, sekretarz synodu.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się