- Na Ukrainie trwa regularna wojna. Rozejm jest fikcją. Porozumienia z Mińska są łamane w całej rozciągłości - relacjonują polscy dziennikarze wprost z frontu na przedmieściach Doniecka.
Podczas, gdy Europa regularnie "wyraża zaniepokojenie", na wschodzie Ukrainy nieustannie rozlegają się strzały i giną ludzie. "Rozerwane na kawałki domy, czarna ziemia poorana głębokimi kraterami, spalone czołgi" - taki obraz wyłania się z relacji polskich dziennikarzy Moniki Andruszewskiej, Dawida Wildsteina i Tomasza Grzywaczewskiego. Dziennikarze przebywają obecnie w piwnicach na przedmieściach Doniecka, skąd nieprzerwanie słychać wybuchy.
Wczoraj wieczorem polscy dziennikarze wystosowali apel do zachodnich mediów o upublicznienie sytuacji we wschodniej Ukrainie. "Media europejskie same siebie topią w jakieś propagandzie, byle tylko ratować tyłki swoim przywódcom, którzy nie tylko wystawili Ukraińców na śmierć, ale i sami siebie skompromitowali w sposób niesłychany. Pozdrawiamy z piwnicy na przedmieściach Doniecka. Wciąż słychać wybuchy" - relacjonują korespondenci.
Apel, w języku polskim, angielskim, niemieckim i francuskim, dziennikarze przekazali za pośrednictwem katowickiego Stowarzyszenia "Pokolenie".
Donbas - Ukraina. Linia frontu.
Chcielibyśmy zaprosić tu francuskich i niemieckich dziennikarzy, informujących opinię publiczna w swoich krajach o łamaniu porozumień z Mińska przez Ukraińców.
Na początku naszego pobytu tutaj liczyliśmy liczbę eksplozji przychodzących z rosyjskiej strony. Po kilku minutach, kiedy doliczyliśmy do piętnastu, znudziło nas to. Ziemia się trzęsie od czasu do czasu. W dowództwie ukraińskiej armii najlepsza porą na odpoczynek w łóżku jest po pierwszej w nocy. Wcześniej sen jest wciąż przerywany przez eksplozje moździerzowe, strzały z kałasznikowa i krzyki walczących, dobywające się z krótkofalówek CB. Kiedy to piszemy, setki ukraińskich żołnierzy umiera w Debalcewe.
"Rosyjski pokój" i propaganda zachodnioeuropejskich mediów. Jaki piękny sojusz.
Polscy dziennikarze - Monika Andruszewska, Tomasz Grzywaczewski, Dawid Wildstein.
Relacje z ukraińskiego frontu znaleźć można między innymi na Facebooku. "Tym razem rosyjski pokój niemal dopadł nas w polowej kuchni. Odłamki, dźwięk tłuczonego szkła. Putin wylał nam wprawdzie herbatę, ale za to zagwarantował nowe wrażenia wizualne - wielokolorową zorzę tlącą się na horyzoncie. Chłopaki mówią, że to Buratino, nowa zabawka separatystów, która niedawno zrównała z ziemią wieże donieckiego lotniska. Krótkofalówki milczą. Zazwyczaj żołnierz obsługujący artylerię podaje przez nie koordynaty, aby odpowiedzieć na ogień. Dziś nie. Ukraińska strona nie może przecież łamać praw rozejmu. Mówi się, że po rzezi wojsk ukraińskich przeprowadzonej w Debalcewe na dniach przyjdzie kolej właśnie na Pieski. Tymczasem ziemia trzęsie się od kolejnych wybuchów. - Jakby uderzyło 20 metrów dalej, to byłoby po nas... To jest kwestia farta - komentuje kolega. I modlitw. Gwiazdy piękne..." - napisała Monika Andruszewska, w nocy ze środy na czwartek, na swoim facebookowym profilu.