Gdy narodził się Jezus, całe niebo oszalało z radości. Aniołowie darli się po nocy, ogłaszając chwałę Bożą.
Raduj się świecie, przyszedł Pan! - gruchnęło. Narodzeniu Jezusa towarzyszyła radość nie z tej ziemi.
Cieszysz się? Naprawdę?
- Radości nie można sobie postanowić, spreparować, wyprodukować za pomocą woli - tłumaczy siostra Bogna Młynarz. - Doświadczenie pokazuje, że jeśli się żyje w Bożej obecności, w doświadczeniu łaski, to w sposób naturalny rodzi się z tego radość. Bez osobistej przyjaźni z Bogiem nasze chrześcijaństwo staje się smutne...
Gdy narodził się Jezus, całe niebo szalało z radości. Aniołowie darli się po nocy, ogłaszając chwałę Bożą. Tacy autentyczni w tej radości, bo zaprzyjaźnieni z Bogiem, jak nikt. Smutek jest domeną szatana, który od tej cudownej relacji sam się oderwał.
Nie życzę nikomu "wesołych świąt", bo nie o wesołość tu chodzi. Życzę wejścia w głęboką relację z przychodzącym Bogiem, wyjątkowej przyjaźni, która nareszcie, z pokładów smutku i beznadziei, wydobędzie prawdziwą radość.