Ratownicy znów pracują w rejonie rozlewiska, próbując dotrzeć do górnika zaginionego 6 października po wypadku w kopalni Mysłowice-Wesoła.
Obecnie, po przebudowaniu pomp, przesunięciu zasilania i tłoczenia, trwa pompowanie wody. - Zgodnie z protokołem zespołu specjalistów ratownicy będą mogli przejść przez pierwsze rozlewisko dopiero wówczas, gdy poziom wody w najgłębszym miejscu spadnie poniżej 0,5 metra - informuje Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego.
Poziom wody na chwilę obecną wskazuje, że ratowników czeka jeszcze kilkanaście godzin pompowania. W. Jaros mówi, że kolejna niecka przed ratownikami także jest wypełniona wodą. W czwartek rano ratownicy zostali po raz kolejny wycofani z kopalni z powodu zagrożenia wybuchem. W czwartek także dziennikarze zostali poinformowani o odwołaniu dotychczasowego dyrektora kopalni Mysłowice-Wesoła Eugeniusza Małobęckiego, który pełnił tę funkcję przez ostatnie półtorej roku. Na stanowisku zastąpił go dotychczasowy dyrektor kopalni Wieczorek Marek Pieszczek.
Do katastrofy w kopalni "Mysłowice-Wesoła" doszło w nocy z 6 na 7 października. Najciężej poszkodowani górnicy, w stanie krytycznym, trafili do siemianowickiego Centrum Leczenia Oparzeń. Jeden z nich zmarł. W siemianowickim szpitalu nadal przebywa obecnie 21 górników. Ich stan jest nadal bardzo ciężki.
Przyczynę katastrofy bada prokuratura w Katowicach oraz 20-osobowa komisja ekspertów Wyższego Urzędu Górniczego powołanych specjalnie w tym celu.