Nasz fotoreporter depeszuje spod Lwowa:
Jest piątek, godzina 13. Po uroczystym pożegnaniu na placu Sejmu Ślaskiego, załadowaniu darów na samochody i czternastu godzinach spędzonych w drodze zatrzymujemy się na posiłek pod Lwowem. Uczestnicy są już mocno zmęczeni, śpią na ławkach przydrożnego zajazdu. Jazda była męcząca, prawie całą drogę do granicy padało. Przejście graniczne to cztery stracone godziny i jeden samochód, który uległ awarii.
Ukraina powitała nas piękną, słoneczną pogodą oraz spotkaniem z pierwszymi osobami, które odbierają od nas dary. To Ukraińcy ze Lwowa. Dostają na pamiątkę plakat z napisem: „Achtung, Russia” z podobizną Putina. Wśród ukraińskich przyjaciół jest także żołnierz Batalionu Aidar o ksywie Szturm. Opowiada o sytuacji na Wschodzie, opowieść ilustruje zdjęciami ze smartfona. Na jednym z nich grupa umundurowanych mężczyzn odpoczywa pomiędzy kolejnymi starciami. „Nikt z nich już nie żyje. Namierzyli ich, całą osiemdziesiątkę...”. Na innych zdjęciach chwali się, jak potrafią „domowym” sposobem przerobić samochody terenowe na małe wozy bojowe, wyposażone w działka (zdjęcia w z tej rozmowy w galerii poniżej).
Od frontu na Wschodzie dzieli nas jeszcze grubo ponad tysiąc kilometrów, jednak zaczynamy już odczuwać klimat tamtych miejsc.