– Człowiek żyjący Bogiem roznosi po świecie Bożą woń; dokądkolwiek pójdzie, staje się ikoną Boga, wszystko, czego się dotknie, czyni świętym – mówił w Piekarach abp Konrad Krajewski.
Choć na chwilę poddajmy się słowu Chrystusa i zapomnijmy o naszych codziennych strapieniach, bolączkach, problemach ze zdrowiem (nieraz chodzimy do czterech lekarzy naraz), z portfelem, z rodziną... (...) Módlmy się Jego słowami, słowami Pisma Świętego. A doświadczymy czegoś niezwykłego, bo kiedy się modlę, to Bóg we mnie oddycha! (...) Muszę wam wyznać, że – patrząc na moje życie (a minęło już pół wieku) – boję się spotkania z Chrystusem twarzą w twarz. Boję się, że On mnie nie pozna. Powie: „Nie znam ciebie. Nie wiem, kim jesteś. Nie znam nawet twojego imienia. Byłeś biskupem, byłeś jałmużnikiem, zajmowałeś się biednymi w imieniu papieża Franciszka... Ciekawe! Nic o tym nie wiem!”. Tak może się naprawdę stać! I tego się obawiam, bo w tym moim zabieganiu, ale i w całym moim życiu jest wiele rzeczy, które podobają się światu, robią wrażenie, wzbudzają może i podziw, są bardzo potrzebne i pożyteczne, ale... mogą nie mieć żadnej zasługi przed Bogiem. (...) Bóg patrzy na moje serce i wie, że nie zawsze tak jest; że nieraz nie ma tam pokoju Chrystusowego!
(...) Kiedy rok temu papież Franciszek przekazywał mi, na czym ma polegać moja posługa, mówił: „Sprzedaj swoje biurko, nie mieszkaj na Watykanie. Nie czekaj, aż biedni będą ciebie szukać, tylko sam ich szukaj. Sam narób kanapek, ale jak już je dajesz, zjedz je razem z nimi”. Słyszeliśmy w Ewangelii na dzisiejszy dzień przeznaczonej, że najbliższa rodzina Jezusa wraz z Maryją być może zaniepokojona o Jego los, chce z Nim rozmawiać. „Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze (zupełnie jak my dzisiaj przed tym pięknym sanktuarium) i chcą mówić z Tobą” (Mt 12,47). A Jezus wyciągnąwszy rękę i wskazując na zebranych wokół Niego uczniów, powiedział: „Kto pełni wolę Ojca mojego, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” (Mt 12,50). Ten, kto pełni wolę Ojca mojego – nie Unii Europejskiej, nie prawa, które stawia się ponad prawem naturalnym, ale kto pełni wolę Ojca mojego, ten jest bratem, siostrą i matką. Oto sekret podobania się Bogu i kochania Boga! (...) Papież mówił mi, że na początku ta funkcja bycia z biednymi będzie bardzo ciążyła. Mówił: „Nie tylko zjedz z nimi, ale czasem i prześpij się z nimi. Potem będzie to najpiękniejsza cząstka duszpasterska twojego życia, bo będziesz robił to, co robił Chrystus. Już nie ty będziesz żył, tylko będziesz narzędziem Jego działania. To On będzie działał w twoim marnym charakterze, wykształceniu, kulturze”.
(...) Jan Paweł II, za którego kanonizację w szczególny sposób dziś dziękujemy, umierał na oczach świata przez pięć długich lat. (...) Podczas jednej z Mszy św. na pl. św. Piotra nachyliłem się do papieża, widząc, jak bardzo cierpi, jak w żaden sposób nie może znaleźć sobie dogodnego miejsca na fotelu, żeby zmniejszyć ból, i powiedziałem: „Ojcze święty, mogę w jakiś sposób pomóc?”. Papież odpowiedział: „Mnie nie można już pomóc!”. I za chwilę dodał: „Ale tak już musi być!”. Jan Paweł II wszystkie sprawy Kościoła – i swoje osobiste też – rozwiązywał według Ewangelii. To dzięki niej zdobył pokój serca. I nawet kiedy już po ludzku nic nie mógł, to wszyscy, którzy przychodzili go spotkać, spotykali Chrystusa. Bo święty to człowiek, który sobą nie zasłania Boga – wręcz przeciwnie: staje się Jego monstrancją, Jego tabernakulum, naczyniem, w którym nosi się Boga! (...) Chcecie, by w waszych rodzinach i domach było błogosławieństwo Boga? Bądźcie świętymi! Bo święty jest błogosławieństwem dla wszystkich, którzy są wokół niego. Człowiek żyjący Bogiem roznosi po świecie Bożą woń; dokądkolwiek pójdzie, staje się ikoną Boga, wszystko, czego się dotknie, czyni świętym. (...) Tak może też być z nami. Przecież za chwilę spożyjemy Najświętszy Sakrament, wchłoniemy Boga. Staniesz się żyjącym tabernakulum. Po Komunii powinienem przed tobą przyklęknąć, bo jesteś pełen Boga. Zanieś Go do swojego domu! (...) Stań się kluczem do tabernakulum w swoim domu! Otwórz przestrzeń swojego życia, swojej rodziny na Boga!
W kaplicy Redemptoris Mater jest mozaika odnowiona przez Jana Pawła II. Jest tam – chyba jedyna – scena, gdzie rodzice Jezusa tańczą. W centrum jest Pan Jezus. W tańczącej parze mężczyzna stoi tyłem do Jezusa, a kobieta tak prowadzi – choć nam, mężczyznom, wydaje się, że to my w tańcu prowadzimy – że zbliża tego człowieka do Boga. On nawet nie wie, kiedy – zauroczony miłością do swojej żony – idzie w kierunku Boga. To wy jesteście tymi, które kształtują sanktuarium domowe, które czynią pokój w naszych sercach, które ukierunkowują nas na Boga. Kochane nasze kobiety, zaczynając od tych najmłodszych, aż po nasze ukochane i tak potrzebne światu babcie! Jak wam będzie tak ciężko w życiu i podobanie się Bogu będzie związane z bohaterstwem dnia codziennego, to bardzo was proszę: popatrzcie na kwiaty. One nauczą was najprostszej teologii! Otóż kwiaty są beztroskie w obdarzaniu pięknem. Obdarzają nim i dobrych, i złych – nie dzielą ludzi. One są piękne dla wszystkich. Kwitną i są urocze nawet wtedy, kiedy na nie nikt nie patrzy. Są dobre na każdą okazję: na chrzest i na pogrzeb, kiedy jesteśmy zakochani i kiedy trzeba przeprosić. (...) Sekretem ich piękna jest to, że nie robią nic innego, tylko wypełniają wolę Boga, który je stworzył! Bądźcie najpiękniejszymi kwiatami. Pachnijcie Bogiem! A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy. Amen.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się