Pomimo wielu uciążliwości związanych z pracami modernizacyjnymi w Katowicach, mieszkańcy wypowiadają się pozytywnie o prowadzonych inwestycjach i z nadzieją wyczekują finalizacji projektu, aby móc zobaczyć efekt końcowy.
Od końca 2013 roku mieszkańcom oraz osobom pracującym w okolicach ul. Kościuszki towarzyszą nieustanny hałas, dezorganizacja ruchu oraz komunikacji miejskiej. Dookoła unosi się kurz, a w deszczowe dni brnie się w błocie. Taki obraz przedstawiają ulica i jej okolice już od dłuższego czasu.
Przewidziany koniec inwestycji to dopiero marzec 2015 roku, a jednak nastroje są mieszkańców są nienajgorsze. - Remont musi być, w końcu będziemy mieć ładnie - mówi pani Lucyna. - Każdy by chciał wygodnie, ale jak nic nie robią, to też źle - dodaje.
Sprzedawcy i właściciele sklepów zauważają trudności i malejące obroty. - Stali klienci mimo wszystko docierają do nas, ale skarżą się na utrudnienia - podkreśla pani Beata. - Radzą sobie z tym problemem, robiąc większe zakupy jednorazowo - zauważa i dodaje, że jej sklep jest w lepszej sytuacji, bo to sieciówka. - Nie ten, to inny w Katowicach. Ale oprócz klientów problem z dojazdem mają również pracownicy. Wielu osobom ten remont komplikuje codzienność. Liczymy, że nasz fragment szybko zostanie skończony - podkreśla pani Beata.
Przechodzący tędy ludzie starają się jakoś omijać przeszkody. - Później będzie ładnie, a na razie jakoś sobie radzę - mówi pani Barbara, która nie bez trudu pcha wózek z dzieckiem niedokończonymi jeszcze chodnikami.
Wśród kierowców opinie są różne. Pani Agnieszka zwraca uwagę na złe oznakowanie ulic. - Jadąc - zdawać by się mogło - dobrą drogą, za chwilę natrafiamy na znak stop i okazuje się, że ta jednak była błędnym wyborem. Kto zna Katowice, da sobie jakoś radę, tragedii nie ma, ale gorzej, gdy ktoś pojawia się w Katowicach sporadycznie - zauważa.
Jak można odczuć po rozmowach z osobami, których remont dotyczy bezpośrednio - komplikacji jest sporo, ale wszyscy liczą, że gdy to wszystko się skończy, będzie żyło im się wygodniej.